Polski
Gamereactor
recenzje
YIIK: A Postmodern RPG

YIIK: A Postmodern RPG

Zabawno-intrygujące RPG z dziwaczną oprawą.

HQ
YIIK: A Postmodern RPG

Moda na „stare, dobre, turowe RPG-i" zdała się wygasnąć. Kto ich nie pamięta? Kto opłakuje ich zanik? A kto, ze mną włącznie, należy do grona osób, którym często zdarza się westchnąć: „Ech, kiedyś to były gry"? Ta gra jest więc czymś stworzonym właśnie dla Was. Teoretycznie - bo YIIK nie tylko czerpie inspirację z wczesnej ery PlayStation. O nie, YIIK istnieje, by przypomnieć nam te czasy z wszystkimi szczegółami. Także z tymi, których wolelibyśmy nie pamiętać.

Określone przez twórców jako postmodernistyczne RPG, YIIK wita nas w małym miasteczku w Ameryce w roku 1999, przełożonym na styl typowy dla gier tamtej dekady. Ochoczo machają do nas więc pseudo otwarty świat, kanciaste, niemal przerażające modele NPC-ów i kolory tak jaskrawe, że wydaje się niemal niemożliwe, by tworzyły jakąś atmosferę. Oczywiście, zaraz po tym, gdy z pomocą konsolowej klawiatury podamy grze nasze imię, wiek, ulubiony kolor, imiona kumpli i ciotki stryjecznej babci. A to czeka nas zaraz po zestawie logów producentów, których naturalnie nie da się przeklikać. Czujecie to już? A to dopiero początek.

YIIK: A Postmodern RPG
To jest reklama:

Wcielamy się w skórę Aleksa, człowieka takiego jak ja i Ty - znerdziałego, świeżo po studiach, bez perspektyw, wracającego do rodzinnego miasta po kursie sztuki wyzwolonej. W międzyczasie chłopak staje się świadkiem porwania młodej dziewczyny, i to w okolicznościach bez wątpienia paranormalnych. Dręczony koszmarami stara się odnaleźć Sammy, mimo iż siły, przeciw którym staje, są nie z tego świata.

Po drodze, naturalnie, spotkamy typowe dla gatunku dziwactwa, zbierzemy drużynę barwnych osobowości i będziemy rozbijać się po mini-mapie całego znanego nam świata w poszukiwaniu wskazówek, poukrywanych po kątach skrzyń ze skarbami - a w międzyczasie i samych siebie.
Weterani gatunku bez problemów rozpoznają ziejące na kilometr inspiracje z Earthbounda, miejscami poślubionego z kamerą z Final Fantasy VII, oraz raz otwarte, raz bezczelne nawiązania do innych klasyk gatunku. Świat nerdów z końcówki tysiąclecia uderzy w nas nostalgią starych lat - powolny internet, wycieczki autobusem, brak komórek, Windows 98 - a miejscami, choć dość rzadko, odezwie się typowe dla czasów raczej współczesnych echo problemów pierwszego świata.

YIIK: A Postmodern RPG
YIIK: A Postmodern RPGYIIK: A Postmodern RPGYIIK: A Postmodern RPG
To jest reklama:

To tyle w kwestii formalności, bo o YIIK niestety ciężko mówić w superlatywach.
Czy to dlatego, że ta gra nie wyróżnia się zbyt pośród innych? Zdecydowanie nie - barwna oprawa i styl walki nastawiony na zabawę nie są czymś, co spotykamy dziś szczególnie często. Czy to przez to, że jest zbyt zwyczajna? Też nie. Pośród setek amatorskich gier kleconych w RPG Makerze każdego roku, z YIIK wręcz emanuje osobowość i pomysł. A jednak cała masa drobnych rzeczy zebrała się w stos, który skutecznie umniejsza przyjemność z grania w nią.

Pierwszą kłodą staje się sterowanie. Zaprojektowany dla użytkowników kontrolera, YIIK nie sprawi im większych trudności - gracze pecetowi jednak odnajdą sporo niewygody. Co gorsza, nie wszystkiego jesteśmy w stanie nauczyć się grając - a pod zakładką „sterowanie" w menu nie zobaczymy jego klucza, jedynie opcję zmiany kontrolera. Aby dowiedzieć się, jak użyć przedmiotu, który przycisk odpowiada za „cofnij" oraz tego, że w grze w ogóle istnieje coś takiego jak sprint, musimy wyłączyć grę i sprawdzić drugą zakładkę ekranu startowego Unity.
Co ciekawe, o ile stare gry faktycznie nie trzymały gracza za rączkę, YIIK oferuje wręcz opcję wskazówek, która otwarcie sugeruje, co powinniśmy zrobić i gdzie się teraz udać - możliwość zmiany przycisków sterowania bez wychodzenia z gry do pulpitu nie wydaje się być nie na miejscu.

YIIK: A Postmodern RPG

Do samych przycisków sterowania raczej radzę się przyzwyczaić. Owszem, we wspomnianym ekranie startowym istnieje możliwość zmiany ich na nieco wygodniejsze - jednak gra nie rejestruje zmian i w dialogach czy podczas walk wciąż będzie nam podawać polecenia oparte na ustawieniach domyślnych. Miejscami kończy się to próbą wykonania polecenia przez uderzanie na ślepo w każdy przycisk na klawiaturze z osobna, próbując zgadnąć, który z nich jest tym właściwym. Jest to tym bardziej irytujące, gdyż znaczna część zabawy jest oparta na Quick Time Eventach - zwodnicze polecenia potrafią napsuć krwi, gdy mając sekundę na reakcję i tak wciskamy przycisk podany na ekranie.

Sama historia jest napisana całkiem sprawnie. Dialogi nie są złe - jednakże są okraszone wstawkami, które zdają się zupełnie nie na temat i efektywnie wybijają gracza z toru. Kontemplując porwanie Sammy przez dziwacznych „obcych", Alex postanawia zacząć od historii życia jego matki. Na widok kota z dziwnymi wąsami pojawia się półgodzinny wykład na temat wymyślonego przyjaciela z dzieciństwa. Zamiast skomentować, że Vella sprawia wrażenie osoby, która miała styk ze światem paranormalnym, dusi nas opowieścią o znajomej z kursu gender studies, która wierzyła, że wszyscy są dla siebie bratnimi duszami. Odnosi się wrażenie, że ktoś napisał cały scenariusz sam - i zapomniał powycinać niepotrzebne fragmenty. I choć po jakimś czasie dociera do nas, że Alex nie prowadzi narracji w umyśle, lecz rozmawia z graczem, wciąż wydaje się dziwne, że jego portret porusza ustami podczas wyrażania myśli.

Voice-acting też budzi mieszane uczucia. Większość później spotkanych postaci powala osobowością i iskrą - pierwsze dialogi Alexa i Michaela brzmią jednak niepewnie, mają słabą jakość, są źle akcentowane, jakby czytając tekst aktor niezbyt rozumiał, jak ma wyglądać scena. Niektóre fragmenty są odpychająco przedramatyzowane i brzmią wręcz amatorsko.

YIIK: A Postmodern RPGYIIK: A Postmodern RPG
YIIK: A Postmodern RPG

Przeszkadza również minimalne opóźnienie w reakcji gry na przycisk. Przed każdym okienkiem dialogowym istnieje niewielkie opóźnienie, przez co nawet agresywnie przeskakując przez długie dialogi (czy choćby cały system zapisywania gry) skrócimy je co najwyżej o połowę.

System walki turowej z przeciwnikami jest nastawiony na frajdę. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z bardziej interaktywnym do niej podejściem: każdy z bohaterów dysponuje innymi umiejętnościami - ale nie tylko one, ale i nawet bazowe ataki każdego z nich są aktywowane za pomocą mini-gierki. Siła ataku, obrona, celność zaklęcia - a nawet powodzenie ucieczki*! - zależą od tego, jak dobrze się w nich sprawimy, a same ataki nadają wyjątkowości stylowi walki każdej spotkanej postaci.

YIIK: A Postmodern RPG

Jeśli jednak refleks nie jest waszą mocną stroną, niech bozia ma Was w opiece: okienka czasowe na niektóre QTE są wręcz maleńkie, a to one decydują o tym, czy atak się powiedzie. W niektórych mini-grach brakuje konsekwencji - zwykle dwa udane uderzenia tworzą „2-combo", trzy: '"3-combo" - w przypadku Velli i Chondry natomiast jeden błąd resetuje cały łańcuch i postać nie trafia w ogóle. To, i fakt, że każdy atak, umiejętność, obrona, unik, efekt i zwycięstwo są okraszone nieprzewijalną animacją, sprawia, że nawet potyczka z parą szczurów potrafi rozciągnąć się do kilku minut. W dodatku okazjonalnie gra potrafi się zawiesić przy przejściu między planszami czy zbugować bez ostrzeżenia i bez powrotu**.

I szkoda. YIIK to nie tylko zabawno-intrygujące RPG z dziwaczną oprawą. To historia o zagubieniu, o strachu przed nieznanym, o strachu przed przyszłością. To historia o naszych własnych młodzieńczych latach - pełnych czaru, lecz i niepewności. To postaci o prawdziwych osobowościach, pełnych ludzkich wad, a jednak dążących do tego, w co wierzą. To przede wszystkim gra będąca dzieckiem pasji i kreatywności twórców. Nie tylko pomysł, ale i historia, i oprawa potrafią zaczarować - zwłaszcza muzyka. Gra w niezwykły sposób poślubiła typowe dla jRPG motywy z autorskimi utworami w wielu stylach, które najlepiej da się określić jako muzykę niezależną. I bawi, jeśli chce się nią bawić, a chce, uwierzcie mi!

YIIK: A Postmodern RPG
YIIK: A Postmodern RPG

Ale żeby to dostrzec, żeby dotrzeć do momentu, w którym YIIK można docenić, należy przyzwyczaić się do masy frustrujących elementów. Odnoszę wrażenie, że wszystkie problemy YIIK dałoby się rozwiązać, gdyby przed premierą ktoś tę grę wziął i doszlifował - bo miejscami można zwątpić w to, czy w ogóle była testowana. I naprawdę nie pomaga fakt, że nie wiadomo, jaka część była faktycznie zaplanowana, a jaka wynika z rzeczywistego niedopracowania. Nie trzeba wracać do komuny, by cieszyć się mandarynkami w święta - tak samo można przywołać nostalgię starych czasów bez niepotrzebnej frustracji.

*oszczędzę Wam frustracji: zamiast wciskać przycisk, musicie go przytrzymać, by skoczyć wyżej.
**historia pewnej drabiny sprawiła, że wręcz zatęskniłam za Gothikiem.

06 Gamereactor Polska
6 / 10
+
Pasja i nostalgia, które poruszają.
-
Tylko niech ktoś weźmie tę grę i poprzycina nierówne brzegi.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości