Tourist Trap zaczyna się od czegoś, co jest albo psychodelicznym doświadczeniem, albo dziwacznym snem, szybko okazuje się być tym drugim. We śnie nasz bohater Lucas rozmawia z umierającym wielorybem, który jest w dość złym stanie, z wnętrznościami i wszystkim zwisającym z jego ciała, przekazując mu dość złowieszcze wieści.
Pierwsze uczucie, jakie mam, jest takie, że to mógłby być prawie odcinek Black Mirror. Nasz bohater Lucas mieszka z matką i ojcem w fikcyjnym południowoamerykańskim mieście Santa Ballena w domu opłaconym przez firmę Pharos, która jest właścicielem wszystkiego i dla której Lucas również pracuje. Problem w tym, że mieszkają w tzw. otwartych domach, co oznacza, że turyści mogą ciągle wchodzić, siadać i patrzeć na to, co robią, trochę jak widzowie sitcomów. Dla mieszkańców Santa Ballena nie ma w tym nic dziwnego, mimo że są praktycznie zwierzętami w zoo i zdają się nie znać żadnej innej rzeczywistości. Turyści oczywiście chcą się bawić, a ci przyjechali z całego świata i oprócz tego, że siedzą jako publiczność w domu Lucasa, można ich również znaleźć na świeżym powietrzu, a nawet są dedykowani przewodnicy, co sprawia wrażenie, że wierzą, że Lucas i wszyscy inni w otwartych domach są bardzo nieinteligentnymi stworzeniami.
Ale kiedy Lucas jest w końcu w drodze do pracy, spotyka zbiegłą małpę, która ujawnia, że nie wszystko jest do końca tym, czym się wydaje. To wszystko jest częścią spisku i teraz Lucas musi odnaleźć "Franka Turystę", jak nazywa go małpa, aby uzyskać więcej informacji. Jednak Lucas jest być może trochę zbyt naiwny i tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, ale głównie martwi się tym, że spóźni się do pracy. Ale trzeba mu przyznać, że jest bardzo obowiązkowy, przynajmniej na początku. Powoli, ale pewnie, zaczyna jednak zdawać sobie sprawę, że być może małpa miała rację, że Pharos wcale nie jest takim miłym towarzystwem i że dzieje się wiele rzeczy, na które przymknął oko lub po prostu niechcący przegapił w swojej mglistej, beztroskiej codzienności.
Konfiguracja jest klasyczna, dostępne są elementy sterujące przewijaniem bocznym, a następnie wskazywanie i klikanie, w których albo wchodzisz w interakcję z obiektami, albo rozmawiasz z ludźmi, których spotykasz po drodze. Często musisz komuś w czymś pomóc, aby iść do przodu lub o coś cię prosi, a wtedy czasami musisz nawet trochę pomyśleć, aby rozwiązać problem. Kilka razy utknąłem na chwilę, ponieważ przegapiłem jakiś szczegół, ale zwykle w wyborach dialogowych są wskazówki, więc zawsze możesz wrócić po podpowiedzi. Jednak samo wykonanie z pewnością nie jest pozbawione problemów. Musisz stanąć dokładnie w odpowiednim miejscu, aby móc wejść w interakcję z czymś lub kimś, a jest to zdecydowanie zbyt precyzyjne działanie, które ma tutaj zastosowanie, co bardzo szybko staje się frustrujące. Jeśli kilka punktów jest również bardzo blisko siebie, staje się to jeszcze bardziej frustrujące. Jedno błędne kliknięcie i możesz znaleźć się w niewłaściwym miejscu lub możesz wywołać rozmowę, którą już odbyłeś i być zmuszonym do ponownego usłyszenia tego samego dialogu.
Wizualnie jest całkiem schludny. Postacie wyglądają jak postacie z komiksów i jako stary fan komiksów doceniam ten wygląd. Przypomina mi to trochę styl, który miałem, kiedy chciałem zostać rysownikiem i głównie siedziałem i rysowałem przez cały dzień. Dość prosty projekt postaci, ale nadal bardzo uroczy, jak sądzę.
W krótkim czasie jest mnóstwo dialogów i wyborów dialogowych, a tutaj znajdziemy jeden z najmocniejszych, ale jednocześnie najsłabszych elementów gry. Tam, gdzie dialogi w formie tekstowej są często zabawne i sprytnie napisane z inteligentnym, czarnym humorem, nagrany dialog już nie. "Bla, bla, bla" to wszystko, co zostało powiedziane i przez pierwsze pięć minut nadal trochę chichotałem, ale potem stało się to tak irytujące, że całkowicie go wyłączyłem. Jeśli miałbym dać jakiś plus tej części, to przynajmniej całe "bla bla" jest robione z empatią, co właściwie nie zdarza się cały czas, nawet w grach, w których na obrazie są rzeczywiste słowa, które powinny być wygłaszane z uczuciem. Czasami jest to również trochę mylące, ponieważ mój dwuletni syn mówi w podobny sposób, więc czasami trudno było nawet ustalić, kto co mówi.
To, co najbardziej podoba mi się podczas mojej rozgrywki, to to, że pod wieloma względami wydaje się oryginalna. Jasne, jest wiele historii o spiskach, w których wielkie firmy kontrolują wszystko i wszystkich, ale tutaj nadal wydaje się to dość świeże. Duża w tym zasługa nieustannie podkręcanego humoru i nadspodziewanie sprytnych wyborów dialogowych. Humor jest stale obecny i przenika Tourist Trap od samego początku aż do końca i to prawie zawsze jest plus w mojej książce, zwłaszcza gdy jest tak pokręcona jak tutaj.
Poza niezgrabnymi elementami sterującymi i irytującą mową, nadal miałem sporo zabawy z Tourist Trap. Jednak ukończenie nie zajęło dużo więcej niż dwie godziny i czuję, że to trochę za mało. Gdyby długość gry była dwukrotnie dłuższa, twórcy mogliby nieco bardziej zagłębić się w bardzo zabawną historię. Z drugiej strony, dwie dodatkowe godziny ze sterami mogły sprawić, że zrezygnowałem przed metą. Jeśli masz dwie godziny do zabicia, to jest to całkiem solidna rozrywka i tak naprawdę nie czuję, że zmarnowałem dwie godziny mojego życia, a czasami to wystarczy.