LIVE
HQ
logo hd live | Pepper Grinder
See in hd icon

Chat

X
      😁 😂 😃 😄 😅 😆 😇 😈 😉 😊 😋 😌 😍 😏 😐 😑 😒 😓 😔 😕 😖 😗 😘 😙 😚 😛 😜 😝 😞 😟 😠 😡 😢 😣 😤 😥 😦 😧 😨 😩 😪 😫 😬 😭 😮 😯 😰 😱 😲 😳 😴 😵 😶 😷 😸 😹 😺 😻 😼 😽 😾 😿 🙀 🙁 🙂 🙃 🙄
      Polski
      Gamereactor
      recenzje
      This War of Mine

      This War of Mine: Complete Edition

      Wojna nigdy się nie zmienia...

      HQ
      This War of Mine

      Z jednej strony bardzo ucieszyłam się na wieść o wydaniu This War of Mine na Switchu. Przy pecetowej wersji dzieła 11 bit Studios spędziłam dziesiątki godzin i uważam, że to naprawdę świetny survival wojenny. I tak samo dobrze sprawdza się w formie przenośnej. Z drugiej jednak, w nowej edycji zabrakło mi nieco nowości, bo poza sterowaniem, do którego chwilę trzeba się przyzwyczajać, nic już mnie w tej grze nie zaskakuje.

      This War of Mine: Complete Edition zawiera rozszerzenie The Little Ones, dodatkowy scenariusz Father's Promise, wszystkie dotychczasowe aktualizacje oraz przepustkę dla wszelkich przyszłych DLC. Gra oferuje dwa tryby: Classic i Stories. W trybie klasycznym wybieramy jedną z proponowanych grup ocalałych, gdzie każdy z członków posiada indywidualną przeszłość oraz umiejętności. Możemy także stworzyć własną grupę, wybrać członków, ich portrety, modele, skille, a nawet dokładnie dostosować mapę pod względem obecnych punktów oraz wydarzeń.

      This War of Mine
      Nic nowego, chłopcze.
      To jest reklama:

      Tryb Stories natomiast oferuje nieco bardziej fabularną, lecz okrojoną rozgrywkę, koncentrując się na przedstawionej historii. Obecnie dostępny jest tylko jeden taki scenariusz, wspomniany Father's Promise, opowiadający o Adamie poszukującym swojej zaginionej córki, Amelii. Zdecydowanie więcej zabawy jednak moim zdaniem dostarcza tryb klasyczny - produkcja i tak nie należy przecież do wybitnie skomplikowanych, więc wolę poruszyć własną wyobraźnię i wymyślać własne historie, ciesząc się przy tym nielinowym gameplayem, podejmując różne decyzje. Czy jeśli moje dziecko głoduje, to powinnam okraść stare małżeństwo z ostatnich zapasów? To zależy wyłącznie ode mnie, nie od narzuconego scenariusza, który ponadto jest wyjątkowo krótki i prosty w konstrukcji. Mam jednak nadzieję, że kolejne historie okażą się pod tym względem bardziej rozbudowane.

      Schody zaczynają się wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że „Complete Edition" to nie do końca edycja kompletna. Nowe wydanie jest nieco droższe niż poprzednie, w teorii ma to związek z tym, że oferuje dostęp do wszystkich DLC, jednak w praktyce te rozszerzenia (a konkretnie mam na myśli dodatkowe scenariusze) jeszcze przecież się nie ukazały. Jest tylko jeden, dostępny na innych platformach już od roku, opisany przed chwilą Father's Promise. Mamy tu zatem do czynienia z inną sytuacją niż w przypadku jakiejś edycji deluxe tytułu ABC, która jest droższa, ponieważ zawiera przepustkę sezonową. This War of Mine to produkcja już czteroletnia, dostępna obecnie na siedmiu innych platformach, dlaczego zatem powinniśmy kupować ją na Nintendo Switch od razu, już teraz, skoro to samo jesteśmy w stanie dostać gdzieś indziej w niższej cenie? Dlaczego nie poczekać na promocję?

      This War of Mine
      To kiedy te następne?
      This War of Mine
      Kierowanie postacią bywa nieintuicyjne. Lekko przechylisz analog i już, skradanie zamienia się w sprint.
      To jest reklama:

      Niestety, choć ostatnim razem miałam okazję grać w This War of Mine w zeszłym roku, gra szybko zaczęła mnie nużyć przez brak nowych treści. I nie tylko, bo została również okrojona z innych; choć logiczne, że w trybie Klasycznym nie mam jak na Switchu wgrać wybranego zdjęcia i stworzyć dowolnej postaci, jak na PC, to i tak brak tej opcji boli i sprawia, że jednak następnym razem chętniej powrócę do wojennego survivala na laptopie niż na Switchu.

      Mimo że podobnie postąpił Blizzard w przypadku Diablo III: Eternal Collection, które tak samo oferowało po prostu wszystkie dotychczas wydane DLC, to jednak Diablo jest produkcją z gatunku hack'n'slash. To nawalanka, w której idę przed siebie i siekam wrogów, co samo w sobie jest relaksujące i dostarcza rozrywki, nawet jeśli świat przedstawiony ma w sobie pewien mrok. Ale This War of Mine to nie jest tytuł, który dostarcza rozrywki. Nie chodzi o to, że wymaga od gracza intensywnego myślenia, bo ma bardzo proste założenia i mechaniki (czasami aż zbyt proste), ale ze względu na swoją przytłaczającą atmosferę raczej nie jest to produkcja, o której myślę: „Och, jest piątkowy wieczór, no to czas popykać w This War of Mine!". To jest ten typ gry, na który trzeba mieć ochotę i odpowiedni nastrój, dlatego właśnie uważam, że samo re-wydanie nie wystarcza, tu trzeba czegoś więcej, by przyciągnąć uwagę gracza.

      This War of Mine
      Na osoby niezaznajomione z grą czeka wiele ciekawych opcji.

      Na szczęście technicznie wszystko działa i buczy jak należy - gra jest płynna, na grafice nie oszczędzano i nadal ma to wszystko swój urok, zarówno w trybie przenośnym, jak i stacjonarnym. No, może byłabym szczęśliwsza, gdyby nieco skrócono czas ładowania plansz. W odróżnieniu od wersji pecetowej, podobnie jak na innych konsolach, na „Pstryczku" sterujemy bezpośrednio wybraną postacią, nie wydajemy rozkazów kursorem. Początkowo jest to odrobinę dezorientujące, żeby nie powiedzieć - nieintuicyjne, bo jednak większą kontrolę nad całą rozgrywką odczuwam, gdy w kilka sekund mogę wydać polecenia wszystkim postaciom naraz. W tym przypadku działa to nieco wolniej, ale uczy przy tym pokory i spokoju, i nie jest tak, że nie można się do tego sterowania przyzwyczaić. Nie jest złe. Jest inne. I w całkiem ciekawy sposób wpływa na immersję, ponieważ inaczej odbiera się postać, gdy kierujemy nią analogiem i gdy klikamy myszką w odpowiedni punkt, a następnie biernie patrzymy, jak sama udaje się w nadanym przez nas kierunku.

      By zatem podsumować to wszystko w kilku zdaniach: This War of Mine samo w sobie jest doświadczeniem niezwykłym i rzekłabym, że nie wypada się z nim nie zapoznać. Nie jestem jednak pewna, czy Switch to najlepszy wybór w tym przypadku, pomimo całej mojej miłości zarówno do konsoli Nintendo, jak i do gry 11 bit Studios. Starsi fani mogą szybko odłożyć tytuł na rzecz innych, z kolei nowi gracze powinni być bardziej zadowoleni, ale też ostrożni - powinni zastanowić się, czy aby na pewno właśnie takich gier oczekują na Switchu. Port w całokształcie wypada nieźle, ale czy znajdzie na „Pstryczku" nowych odbiorców?

      07 Gamereactor Polska
      7 / 10
      +
      To nadal jeden z najlepszych wojennych survivali, jakie powstały, kompletna edycja oferuje dostęp do wszystkich dodatków, sterowanie jest ciekawe...
      -
      ...ale momentami bywa irytujące, brak nowości, po kilku godzinach nuży.
      overall score
      to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

      Powiązane teksty



      Wczytywanie następnej zawartości