Jestem jedną z tych osób, które lubią Starfield. Nie, na pewno nie uważam tego za arcydzieło, ani też nie jest to gigantyczne osiągnięcie technologiczne czy artystyczne. Ale zwykle, zwłaszcza w sieci, istnieje przepaść między spełnionymi oczekiwaniami a analityczną, wyważoną krytyką, a to, że Starfield nie może dać danemu graczowi takiego samego uczucia jak The Elder Scrolls V: Skyrim lub Fallout 3 nie oznacza, że jest to zła gra.
Jednocześnie nie sposób odmówić oczywistej potrzeby nawet najbardziej wiernym fanom Todda Howarda. Wszyscy chcą, aby Bethesda przyjrzała się bliżej swoim podstawowym systemom, zaktualizowała, unowocześniła i znalazła inny sposób na serwowanie swojej formuły. Trudno powiedzieć, czy stanie się to z nadchodzącym The Elder Scrolls VI, ale jedno możemy powiedzieć z pewnością klasy kosmicznej; Shattered Space to "tylko" więcej Starfield.
Oznacza to, że jeśli podstawowa gra nic dla ciebie nie zrobiła, to to rozszerzenie również nie zrobi absolutnie nic, aby cię przekonać. Bethesda zaleca zajęcie się zawartością po 35 poziomie, więc jest to idealne rozwiązanie dla graczy, którzy prawie lub całkowicie pokonali Settled Systems setek godzin zawartości, a wszystko w Shattered Space cuchnie chęcią Bethesdy do bardziej bezpośredniego przemawiania do tych, którzy już kochają ich bardzo specyficzny sposób konstruowania rozgrywki RPG dla jednego gracza - na dobre lub na złe.
Właściwa podróż od odkrycia pozornie opuszczonej stacji kosmicznej należącej do zespołu badawczego House Va'ruun, gdzie enigmatyczne wydarzenie położyło kres serii tajemniczych eksperymentów, do lądowania na macierzystej planecie frakcji Va''ruun'kai, wcale nie jest zła. Z wewnętrznymi konfliktami, niewyjaśnionymi wydarzeniami i mnóstwem kluczowych wyborów do podjęcia, House Va'ruun jest bez wątpienia jedną z ciekawszych postaci w tym uniwersum. Starfield: Shattered Space wystrzeliwuje w cylindry, które sprawiły, że gra zjechała z platformy startowej, a jeśli zgodzisz się, że jest to znajome połączenie mechaniki, postępów i dialogów, to jest to przyjemne.
Va'ruun'kai jest również o wiele bardziej spójny niż inne miejsca we wszechświecie Starfield, ponieważ ta jedna planeta składa się z całości Shattered Space. Nie oznacza to, że powierzchnia planety jest nasycona dogłębną zawartością, jak w Skyrim, gdzie każdy centymetr wydaje się wykonany ręcznie. Va'ruun'kai nie ma automatycznie generowanych elementów i został oczywiście zaprojektowany przez Bethesda Game Studios, ale Starfield zawsze faworyzował szerokość i głębię, i nadal to widać tutaj, zwłaszcza w niektórych misjach pobocznych, w których nadal działasz jako listonosz lub zwykły kat lub mieszanka tych dwóch, gdzie czujesz się, jakbyś grał w MMORPG sprzed 15 lat - lub nawet World of Warcraft do dziś.
Ale wszystko jest do przejścia, od całkiem solidnych, samodzielnych misji głównych, które rozwijają House Va'runn, dotykają tajemniczej eksplozji, która sprawiła, że część powierzchni Va'ruun'kai stała się niezdatna do zamieszkania i czym naprawdę jest Great Serpent, po rozgrywkę, której albo nienawidzisz kochać, albo kochasz nienawidzić.
Jeśli o mnie chodzi, największym problemem Shattered Space jest to, jak ograniczone jest to wszystko. Nie ma żadnych struktur, mechanik ani systemów, które mógłbyś zabrać ze sobą z Shattered Space do tego nieskończonego wszechświata, w którym czekają na Ciebie niezliczone inne przygody. Mogły to być nadające się do zamieszkania i modyfikowalne stacje kosmiczne, mogli to być nowi towarzysze z własnymi, dogłębnymi liniami zadań, mogli to być nowi, ręcznie wykonane lochy na planetach innych niż Va'ruun'kai - możliwości jest tak wiele, prawie nieskończonych, ponieważ Starfield jest tak ogromna. Zamiast tego po prostu chciałem więcej niż to, co dostałem, właśnie dlatego, że Starfield nie brakuje treści jako takiej, ale brakuje dodatkowych systemów, które sprawiają, że eksploracja tych treści jest bardziej wciągająca, płynna i dynamiczna. Shattered Space w zasadzie daje ci tę samodzielną historię w małym zakątku wszechświata. Dla niektórych może to być powiew świeżego powietrza, ale dla Starfield wydaje się zbyt ograniczony i nie w duchu gry. Wielu uważa, że walka kosmiczna jest aspektem, w którym gra naprawdę wymaga przebudowy - Bethesda odpowiada, nie dodając niczego do statków kosmicznych ani walki w nich. Siedzisz na ławce rezerwowych przez cały dodatek. A to mówi wszystko.
Starfield otrzymał znaczące aktualizacje od czasu premiery w zeszłym roku, chociaż ustawienie 60 klatek na sekundę na Xbox Series X działa z tą liczbą klatek na sekundę przez około 25% czasu. Pocieszające jest to, że Bethesda ma wielkie plany dotyczące długoterminowego wsparcia gry. Ale wydaje się to bardziej przypisem niż transformacyjnym dodatkiem i po prostu dość szybko utkwiło ci w głowie podczas gry. Nie oznacza to, że rozszerzenie jest rozczarowujące, a jeśli chcesz po prostu więcej Starfield, to jest dokładnie to, co dostajesz.