Polski
Gamereactor
Recenzje seriali
Star Wars: The Bad Batch

Star Wars: The Bad Batch - recenzja pierwszego epizodu

Bad Batch to po prostu Wojny Klonów pod inną nazwą, ale czy to źle?

Chociaż można się spierać o kinową jakość prequelowej trylogii George'a Lucasa, sama koncepcja Rozkazu 66 pozostaje jednym z najbardziej intrygujących aspektów w historii Gwiezdnych Wojen, która odbija się echem w całej galaktyce, jak również mitologii tego świata.

To jest właśnie ten kluczowy punkt, któremu poświęcono Star Wars: The Bad Batch i jego wytrzymałą grupę, przeciwstawiającą się porządkom żołnierzy-klonów. Nasi bohaterowie chcą dotrzeć do sedna tego, jak dokładnie doszło do fatalnego wydarzenia.

Chociaż branding i główne postaci są inne, nie dajcie się zwieść - to po prostu więcej Wojen Klonów, na dobre lub na złe.

Trochę kontekstu. Za Star Wars: The Bad Batch odpowiada twórca Wojen Klonów, Dave Filoni, wraz z Lucasfilm Animations. To prawie dokładnie ten sam zespół, który zaprojektował, wyreżyserował i wyprodukował większość oryginalnej serii, w wyniku czego Bad Batch zachowuje w dużej mierze tę samą tożsamość wizualną, ton i atmosferę. Pod wieloma względami jest to bezpośrednia kontynuacja Wojen Klonów.

Początek pierwszego odcinka rozpoczyna się w momencie, w którym każdy klon otrzymuje tajemniczą wiadomość, nakazującą mu wyeliminowanie każdego Jedi w pobliżu. Nasi genetycznie modyfikowani super żołnierze mają zwyczaj łamania rozkazów, których nie rozumieją lub z którymi się nie zgadzają, i właśnie teraz to robią. Buntują się.

To jest reklama:

I tak zaczyna się ta opowieść, zapowiadając iście bombastyczny sezon.

Odcinek bawi w podobnym stylu co Wojny Klonów. Chociaż odrywa się od większych dramatów wojennych na rzecz bardziej osobistych relacji, podobieństwa - zarówno wizualne, jak i narracyjne - są nieuniknione. Jest to utwór, który należy postrzegać jako przedłużenie historii Wojen Klonów, nie jako ich spin-off, i zdecydowanie nie warto konsumować go bez wiedzy o wydarzeniach poprzedzających.

Star Wars: The Bad Batch

Jest jednak dobrze wykonany, głównie dzięki swojej tematyce oraz aktorom głosowym, którzy brzmią zróżnicowanie i wiarygodnie. Wszyscy bohaterowie zapowiadają się niezwykle ciekawie, ale w pierwszym odcinku nie każdemu poświęcono wystarczająco dużo czasu.

To jest reklama:

Poza tym, cóż, tak niewiele odbiega tu od tego, co znamy z Wojen Klonów, że w zasadzie każdy ich fan powinien wiedzieć, czego się spodziewać. To skrupulatnie zaprojektowany serial z rozbudowanymi dialogami i szczyptą nieco niepożądanego humoru, ale ogólnie nienagannie wykonany.

Dave Filoni jest oczywiście utalentowanym scenarzystą i rzemieślnikiem Gwiezdnych Wojen. Tam, gdzie Bad Batch zawodzi, robi to dlatego, że w zasadzie wiemy, jak to wszystko się potoczy. Być może warto byłoby stworzyć serial, który posuwa uniwersum do przodu, zamiast zapełniać małe, puste przestrzenie pozostawione przez inne teksty kultury.

Wszystko to powiedziawszy, Bad Batch oferuje dobrą rozrywkę, wygląda ładnie, rzuca światło na fascynujący punkt centralny w historii Gwiezdnych Wojen i nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, dokąd dotrze ta interesująca grupa postaci. Serial na pewno wydaje się znajomy, a przez to mniej ekscytujący, ale Filoni wie, jak tworzyć historie o Wojnach Klonów, i to właśnie zrobił. Ponownie.

Star Wars: The Bad Batch
07 Gamereactor Polska
7 / 10
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości