Polski
Gamereactor
recenzje
Crackdown 3

Crackdown 3

Destrukcyjny kogel-mogel à la Saints Row i Sunset Overdrive.

HQ
Crackdown 3

Z Crackdownem 3 jest jak z połowiczną wygraną na loterii. Szczęśliwiec wie, że główna wygrana była o wiele większa, ale po niecodziennej dawce emocji finalnie cieszy się z tego, co ma, a nie martwi tym, co mógł mieć. Podobnie jest z tytułem ekipy Sumo Digital, który nie miał łatwej drogi w czasie produkcji, ale w ostatecznym rozrachunku nie jest zły. Poślizgi premiery, zmiany deweloperów i długi okres powstawania z pewnością miały wpływ na utracone miano hitu, jednak fani serii ucieszą się z ostatecznego wydania gry.

Trzeba zaznaczyć, że Crackdown 3 skierowany jest do specyficznej grupy graczy, lubujących się w ciągłym strzelaniu, agresywnym parciu do przodu i totalnej destrukcji, bez fabularnych wątków czy przesadnych emocji. Na tym polu strzelanina spisuje się nieźle, choć brzemię produkcyjnych problemów można odczuć już po kilku godzinach rozgrywki. Mogło być o wiele lepiej, ale z drugiej strony żaden wydawca nie zgodziłby się na kolejne lata produkcji.

Crackdown 3
To jest reklama:

Robaczywa metropolia

Akcja gry ma miejsce na ulicach miasta New Providence, opanowanego przez zbirów z korporacji TerraNova. Do metropolii zostaje wysłana grupa agentów, którymi dowodzi aktor Terry Crews. Niestety, zbieg niebezpiecznych wydarzeń pozostawia przy życiu tylko głównego bohatera i to na dodatek... w kawałkach. Po filmiku ukazującym „regenerację" bohatera zaczynamy od wyboru postaci, aby wyruszyć wreszcie na ulice futurystycznego miasta pełnego neonów, komiksowych zaciągów i wielu miejsc do odkrycia. Fabuła zdecydowanie schodzi na drugi plan, ale w tej serii to nie powinno być większym zaskoczeniem. Wszyscy doskonale wiemy, po co tu jesteśmy. Każdy sektor posiada posterunki do przejęcia, orby do znalezienia czy agresywne, pełne destrukcji starcia, czyli odbieranie z rąk przestępców kolejnych kawałków miasta, krok po kroku. Wszystko w celu dążenia do kolejnych bossów, odbitych terenów i ostatecznie do głównego dania.

Przyznać trzeba, że uliczne walki są szybkie, efektowne, dynamiczne, pełne wybuchów i sprawiają wiele frajdy. Co z tego, skoro miejsce rozróby pełne kolorów i drapaczy chmur w końcowym rozrachunku jest nudne, bezpłciowe i jakby bez tożsamości? W czasie konkretnej rozwałki i przejmowania kolejnych lokacji ciężko było mi zapamiętać jakieś szczególnie ulubione miejsca czy odbite dzielnice. Nawet jazda samochodami nie sprawiała mi zbyt wiele radości, bardziej preferowałem podróż na piechotę, szczególnie w dalszej części gry. Z pewnością sytuacji nie poprawiała też nieczytelna mapa miasta czy początkowe problemy ze sterowaniem. Zdecydowanie do kierowania Agentem trzeba się przyzwyczaić, bo często zbyt czule reagował na polecenia.

Crackdown 3

„Seek & Destroy" lekiem na całe zło

Wybawiciel zaczyna od zera, aby powoli wspinać się na wyżyny bohaterskich możliwości. Początkowe godziny to bieganie po mieście, wypełnianie widocznych misji i zbieranie orbów w celu upragnionego upgrade'owania postaci. Umiejętności podczas biegania, siła, bronie, powietrzne akrobacje czy jeżdżenie samochodami odblokowują nowe możliwości i solidnie wzrastają podczas kolekcjonowania kolejnych kolorowych kul. Zbieranie się opłaca, bo „karmienie" bohatera orbami pozwoli wydłużyć jego skok, z impetem walić pięścią w ziemię, prowadzić nowe pojazdy czy dodać miejsce na kolejny typ granatów. Giwery nie dość, że robią wrażenie, to w dodatku jest ich dużo, dzięki czemu rozwałka staje się bardziej różnorodna. Karabiny, strzelby, zmutowane RPG, broń trująca wrogów, plazma czy wyrzutnia skumulowanej energii z pewnością pozwolą na starcia z wyborem kilku różnych sposobów.

To jest reklama:

Strzela się bardzo przyjemnie, wybuchy cieszą oko, a przemierzanie świata, szczególnie w późniejszej fazie gry, pozwala na wiele satysfakcji. Ostatecznie Crews staje się tak wszechmocny, że lepiej z nim nie zadzierać. Wtedy rzucanie pojemnikami, przeciwnikami czy głazami już nie wystarcza, a w grę wchodzą przedmioty większego kalibru. Odbijanie dzielnic, przejmowanie posterunków, uwalnianie więźniów czy niszczenie maszynerii z początku cieszą, jednak ich natężenie potrafi sprawić, że kolejne podobne starcia trącą powtarzalnością. W wielu przypadkach też lepiej pomyśleć o namiastce taktyki, gdyż w samym środku strzelaniny ogień pada z każdej strony, chaos zwycięża, a nonszalancja od razu zostanie ukarana. Na koniec danego etapu pojawia się (trudny do zapamiętania) boss wraz ze swoją świtą i wtedy wypada nieco pogłówkować, jednocześnie skupiając się na solidnym obrzuceniu ołowiem wytrzymalszego antagonisty.

Crackdown 3

Neonowe szaleństwo i Strefa Rozwałki

Pod względem wykonania Crackdown 3 nie ma się czego wstydzić, choć trzeba zaznaczyć, że do kunsztu audiowizualnego trochę brakuje. Efektowne walki na tle neonów, wszędobylskich bannerów i różnobarwnych odcieni wraz wybuchami czy wszędzie latającymi orbami mogą się podobać. Gracze nastawieni na realistyczną grafikę mogą być zawiedzeni, ale za to osoby z futurystyczno-komiksowymi skłonnościami będą czuły się jak w domu. Poza tym starcia są pełne napięcia, płynne i rzadko miałem problem zgubionych klatek na sekundę. Szkoda tylko, że gra nie posiada polskiej wersji językowej, co - jak na flagową serię Microsoftu - nie jest do wytłumaczenia. U niebieskiego konkurenta każdy ekskluzywny tytuł posiada rodzimą lokalizację, a często nawet dubbing.

Oprócz kampanii dla pojedynczego gracza można siać zamęt wraz ze znajomym w kooperacji. Decydując się na taki zabieg, można spodziewać się podwójnej dawki emocji, destrukcji i jeszcze większego chaosu na ekranie. Dla fanów multiplayerowych potyczek przygotowano Wrecking Zone, czyli wojnę dwóch ekip po pięcioro graczy. Tutaj mapa pełna jest wielkich budynków z dostępnymi piętrami, powietrznych wyrzutni, posągów i platform. Dynamiczna rozgrywka wymaga znakomitego opanowania sterowania, gdyż większość pojedynków toczona jest w powietrzu, a ciągłe szybkie przemieszczanie się to klucz do sukcesu. Na mapie nie ma się gdzie ukryć z uwagi na całkowicie zniszczalne środowisko (wykorzystanie chmury), będące głównym punktem programu. Dziury w ścianach, pękające kondygnacje czy walące się budynki nie tylko dodatkowo bawią i wymuszają zmianę taktyki, ale też robią wrażenie i zwiększają poziom adrenaliny podczas meczu.

Crackdown 3

Crackdown 3 nie będzie stał na równi z ostatnio wydanymi wielkimi hitami, bo podczas produkcji przeszedł wiele niedobrego i nie było już czasu na bardziej ambitną grę. Należy pamiętać, że produkcja Sumo Digital skierowana jest do fanów serii, totalnej rozwałki i relaksującego strzelania, siania zamętu w butach superbohatera. Shooter Microsoftu zapewnia kilkanaście godzin zabawy w mieście przyszłości o rozmiarach dużo mniejszych niż mamucie mapy Ubisoftu, za to z rozgrywką pełną strzelania, swobody i wszystkimi dobrodziejstwami otwartego świata. Chcecie przeć do przodu z pukawką w dłoniach w słusznej sprawie? Trzeci Crackdown jest tym, czym miał być - dalekim kuzynem Saints Row, Sunset Overdrive i Just Cause. W takiej rodzinie na zdjęciu najlepiej wychodzi się z pasem granatów i giwerą w ręku.

07 Gamereactor Polska
7 / 10
+
Płynność rozgrywki, satysfakcjonujące zbieranie, postęp głównego bohatera, demolka cieszy i robi wrażenie.
-
Bezpłciowe miasto, wolne tempo, powtarzalność misji, mało czytelna mapa, brak polskiej wersji językowej.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty

0
Crackdown 3Score

Crackdown 3

RECENZJA. Przez Marcin Wronka

Destrukcyjny kogel-mogel à la Saints Row i Sunset Overdrive.

0
Zobacz, jak graliśmy w Crackdown 3

Zobacz, jak graliśmy w Crackdown 3

WIADOMOŚĆ. Przez Sam Bishop

Nagraliśmy dwa materiały - prezentujące tryb wieloosobowy i kampanię fabularną - by dokładnie pokazać, co Microsoft szykuje dla graczy w tym miesiącu.



Wczytywanie następnej zawartości