Polski
Gamereactor
recenzje
Dreams

Dreams

Krach w snach.

HQ
Dreams

Recenzja Dreams to chyba jedna z najtrudniejszych, jakie przyszło mi napisać. Media Molecule stworzyło niepowtarzalne doświadczenie, coś, co bez cienia wątpliwości zasługuje na wszystkie zbierane pochwały, tytuł, który w przyszłości może zasłużyć na miano kultowego, ale nie jestem ani jego właściwym odbiorcą, ani nie jestem nim w pełni usatysfakcjonowana. Ale czy tak gigantyczny i mogłoby się zdawać niemożliwy do zrealizowania projekt może usatysfakcjonować?

O tym, czym jest Dreams, pisałam już w wrażeniach z wczesnego dostępu w maju ubiegłego roku i pod tym względem w grze niewiele się zmieniło. Wróć. To w żadnym wypadku nie jest gra, lecz przede wszystkim pokaz możliwości dla twórców. Doświadczenie. Usługa. Silnik. Platforma społecznościowa.

Dreams
To jest reklama:

Pokaz możliwości, bo nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z projektem oferującym to, co posiada Dreams. To „gra", którą trudno jakkolwiek zaszufladkować, nie da się przypisać do niej żadnego gatunku, nie można jej nawet do niczego porównać.

Doświadczenie, bo Dreams jest trochę jak gra narracyjna, która zagląda odbiorcy do głowy i przekonuje go o sile jego umysłu i kreatywności. Która w krótkim wstępie potrafi zainspirować i opowiedzieć historię pomysłu, kryzysu twórczego, wstydu, zwątpienia i wreszcie piękna ludzkiej wyobraźni, w sprytny sposób wykorzystując do tego impa, pocieszną istotkę, którą każdy gracz wybiera wedle swojego gustu i która będzie towarzyszyć mu w każdy możliwy sposób - można sterować nią w menu niczym kursorem, można nią tworzyć, przejąć kontrolę nad dowolnym przedmiotem, wreszcie można ją personalizować i dostosować do własnego charakteru.

Dreams

Usługa, bo Media Molecule informuje o tym już przy pierwszym włączeniu programu - Dreams to projekt, który będzie nieustannie rozwijany, poddawany eksperymentom, dostosowywany do jakże aktywnej społeczności. I czeka go jeszcze wiele, wiele zmian, o których dziś samym deweloperom zapewne jeszcze się nie śniło.

To jest reklama:

Silnik, bo Dreams jest tak naprawdę kreatorem, w którym gracz jest w stanie stworzyć dosłownie wszystko i ogranicza go tylko... Nie, nie wyobraźnia, lecz umiejętności, co doskonale obrazują projekty udostępnione przez samych pracowników studia, którzy potrafią ulepić prawdziwe dzieła sztuki, podczas gdy większość użytkowników zatrzymuje się na poziomie koślawych klocków. To jest dla mnie ta bariera, która nie pozwala mi dostatecznie cieszyć się Dreams - nie jestem grafikiem ani projektantem, a czuję, że muszę być, żeby wycisnąć z tego projektu maksymalny potencjał. Nie zadowalają mnie półśrodki, a Dreams jest na tyle nieprzystępnym i trudnym w opanowaniu silnikiem, że nie nada się też jako prezent dla dziecka. To produkcja skierowana wyłącznie do utalentowanych twórców lub osób, które mają w sobie na tyle cierpliwości, by w końcu po kilku miesiącach męczarni wykreować coś sensownego.

Dreams

W końcu Dreams to platforma społecznościowa, bo łączy ludzi i ich wyśnione projekty bardziej niż cokolwiek innego. Stworzone prace - gry, symulatory, powieści wizualne, muzykę, obrazy, modele, animacje, a nawet rzeczy, których nikt jeszcze nie nazwał - można udostępniać, edytować, korzystać z upublicznionych assetów, zostawić komuś „lajka", co mi osobiście sprawia największą radochę i w Dreams faktycznie jestem w stanie spędzić kilka godzin tylko po to, by podziwiać dzieła innych graczy. W wyszukiwarce można znaleźć dosłownie wszystko - odtworzony opening z Final Fantasy VII, bitwę o Cytadelę z pierwszego Mass Effect (no dobra, nadal nie znalazłam czegoś związanego z Suikodenem), ale też masę oryginalnych projektów, co zapewne nie raz doprowadzi do premiery rzeczywistej gry. Myślę, że wydawcy będą teraz bacznie przyglądać się najmłodszemu dziecku Media Molecule i w przyszłości wielokrotnie przeczytamy o „grze, której koncept powstał w Dreams".

Łyżką dziegciu w beczce miodu okazują się ograniczenia techniczne. Dzieło Media Molecule powstawało w długich męczarniach i nie sądzę, że nadszedł już odpowiedni moment, by ujrzało światło dzienne. Kiedy w takim razie? Odpowiedź jest prosta: na nowej generacji. Dreams to gra-usługa, oferująca silnik skomplikowany na tyle, by pozwalał na wykreowanie absolutnie czegokolwiek, jeśli posiada się tylko odpowiednie zdolności. Poza wyobraźnią ogranicza nas jeszcze... sprzęt. PlayStation 4 (i to Pro!) w żadnym razie nie jest już w stanie uciągnąć projektów z nieco bardziej realistyczną grafiką lub większą ilością elementów na ekranie, co sprawia, że użytkowanie Dreams to czasem istny koszmar. Konsola dostaje takiej zadyszki, jakby miała zaraz przegrzać całą domową instalację, a liczba klatek na sekundę leci na łeb na szyję, czyniąc wiele projektów niegrywalnymi.

Dreams

Nadchodząca generacja PlayStation ma jednak oferować wsteczną kompatybilność, a skoro Dreams to gra-usługa, spodziewam się, że na „piątce" pod tym względem będzie znacznie lepiej, co nie zmienia faktu, że oczko od oceny muszę odjąć za fatalną optymalizację. Poza tym jest to projekt, który szczerze podziwiam, ale jak już wielokrotnie wspominałam, nie jestem jego właściwym odbiorcą i Dreams nie oferuje mi nic poza podziwianiem prac innych użytkowników. Myślę, że ten tytuł nie zrewolucjonizuje branży i ostatecznie może okazać się przerostem formy nad treścią, ale jeśli pozwoli choć jednemu twórcy wydać w przyszłości swoją własną grę, to znaczy, że osiągnął sukces.

08 Gamereactor Polska
8 / 10
+
Niespotykane wcześniej doświadczenie; niezliczone możliwości kreacji; system platformy społecznościowej.
-
Trudna w opanowaniu; fatalna optymalizacja; nieprzystępna.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości