Kultura, która powstała, że gry są uruchamiane jako niedokończone, to ogromny miecz obosieczny. Z jednej strony nie jest dobrze wiedzieć, że rzucasz kośćmi, gdy kupujesz grę, która jest we wczesnym dostępie, rzucasz się na łaskę obecnej wersji i rejestrujesz się jako tester. Z drugiej strony możesz zachować pozytywne nastawienie do gry, ponieważ nie jest ona skończona, nie twierdzi, że jest i z czasem będzie coraz lepsza.
To są moje przemyślenia na temat nowego No More Room in Hell 2. Długo oczekiwana, pełnoprawna premiera, zrodzona z ukochanego moda, No More Room in Hell 2 jest dostępna już od prawie tygodnia i jak widać po odbiorze na Steamie, jest to obecnie dość mieszany worek pod względem reakcji graczy. Błędy i problemy z wydajnością zostały omówione przez wielu, więc nie będę poświęcał im tutaj dużo czasu, poza wspomnieniem, że są obecne, a podczas pracy nad nimi starszy komputer będzie miał problemy i zobaczysz sporo usterek tu i tam.
Zanim zaczniemy zbytnio zagłębiać się w to, co do tej pory nie działało w No More Room in Hell 2, warto zauważyć, że w tej grze jest sporo pozytywów, wystarczająco dużo, aby dać mi nadzieję na jej przyszłość. Po pierwsze, projekt zombie jest naprawdę dobry. Otwarta mapa może nie przypaść mi do gustu, o czym za chwilę, ale zdecydowanie pomaga stworzyć bardziej upiorne środowisko, w którym zombie mogą wyskoczyć z każdego zakątka. Ich jęki i syki przeszywają cię na wylot i są na tyle twarde, że musisz połączyć siły, jeśli chcesz mieć szansę na przeżycie. Dźwięk jako całość był naprawdę mocną stroną w kilku grach, w które grałem, zanurzając cię w beznadziejności tragicznej sytuacji, w której się znajdujesz, a która dobrze przywoływała na myśl oryginał.
Atmosfera, o ile nie jest zepsuta przez błędy, jest również dobrze wykonana. Przetrwanie od samego początku wydaje się beznadziejne, a nawet gdy zbudujesz swoją broń i zbroję, aby walczyć z żywymi trupami, możesz zostać otoczony i zabity znikąd. To trudne doświadczenie i powinieneś być przygotowany na to, że postacie będą umierać w kółko, zwłaszcza na wczesnych etapach, kiedy niekoniecznie znajdziesz kumpla. Jeśli chodzi o polerowanie, to jest to prawdziwa rzecz, która wyróżnia się tym, że daje grze poczucie nadziei, ponieważ widzę siebie grającego ze znajomymi i cieszącego się rozpaczą tego wszystkiego, podobnie jak w pierwszej grze.
Niestety, to by było na tyle, jeśli chodzi o dobro tej gry. Są też inne rzeczy, które zrobiły wrażenie, takie jak grafika, ale jeśli dodamy do tego błędy i problemy z wydajnością, nie można powiedzieć, że są one pozytywne. Brutalność i przemoc są zabawne, ale walka wręcz wydaje się bardzo niestabilna, co jest dużym problemem, gdy na niej polegasz, aby przetrwać wcześnie. Niektóre zombie przyjmą trzy nietoperze w głowę, podczas gdy inne bez wahania przyjmą to, co wydaje się być śmiertelnym ciosem, mimo że są w tej samej grupie. Prowadzi to do poczucia niesprawiedliwości, gdy zostajesz zniszczony przez parę zombie, które nagle okazały się odporne na huśtawki, które powaliły wielu ich krewnych. Szybkość biegaczy sprawia również, że te zombie są niezwykle trudne do śledzenia w walce wręcz. Możesz oczywiście wspinać się lub uciekać przed zombie, ale walka wręcz pozostaje czymś, co było lepsze w oryginalnej grze. Broń okazuje się lepsza, ale nie ma gwarancji, że znajdziesz taką, zanim zostaniesz rozszarpany i rozerwany na strzępy. Częste umieranie nie byłoby takim wielkim problemem, gdyby gra nie sprawiała, że twoja postać czuła się jak cenny zasób, który rośnie wraz z tym, im więcej jej wyciągasz.
Jak już wspomniałem, nie jestem przekonany do zupełnie nowego podejścia do rozgrywki. Otwarta mapa tworzy niesamowity klimat na początku, ale jeśli nie grasz ze znajomymi, nie zachęca cię to do współpracy z innymi ocalałymi. Ludzie, którzy są bardziej doświadczeni, hakują i chwytają, a połowa lobby jest martwa w ciągu pierwszych dziesięciu minut. Jeśli miałeś nadzieję, że wskoczysz na mikrofon i przetrwasz z nieznajomymi, wszystko będzie zależało od tego, z kim skończysz, a samotne podróżowanie po otwartej, pustej przestrzeni okazuje się bardziej nudne niż upiorne, gdy przyzwyczaisz się do bycia upuszczonym na mapie. Ciaśniejszy, klaustrofobiczny klimat oryginału sprawił, że wydaje się on wyjątkowy, podczas gdy wydaje się to po prostu bardziej strzelanką ewakuacyjną z zombie, która nie jest przy tym zbyt rozwinięta.
Mówiąc o tym, co sprawiło, że pierwsza gra była wyjątkowa, oczywiście w No More Room in Hell 2 nie ma infekcji ani samobójstwa. Nadchodzi, gdzieś w przyszłości, ale w przeciwieństwie do oryginału, gdzie możesz zostać zarażony przez zombie i albo zwrócić się przeciwko swoim sojusznikom, albo zakończyć to wszystko, aby dać im większą szansę na ucieczkę, po prostu umierasz tutaj. Chociaż wiemy, że ta funkcja pojawi się z czasem, teraz po raz kolejny sprawia, że ta gra wydaje się mniej prawdziwym następcą oryginału, a bardziej inspirowaną nim grą o zombie. Inne, mniejsze zmiany, takie jak rezygnacja z koła ekwipunku, mogą wydawać się bardziej nowoczesne na papierze, ale pozbawiają No More Room in Hell 2 prostoty, która sprawiała, że oryginał był tak natychmiast atrakcyjny.
Muszę przyznać, że nie spędziłem zbyt wiele czasu z No More Room in Hell 2, głównie dlatego, że nie zachęca cię to do spędzania tego czasu. Przynajmniej na razie. Kości są na tyle mocne, że dają mi znać, że pewnego dnia ta gra będzie taka, jak chcieli tego fani, ale w tej chwili ciało wokół tych kości jest słabe, zepsute. Otwarta, rozdęta mapa sprawia, że bieganie w pojedynkę jest mniej ekscytujące, a brak jakiejś wyróżniającej się funkcji z oryginału pozostaje w pamięci przez cały czas gry, sprawiając, że zastanawiasz się, jak u licha przegapiają te rzeczy. Mimo to, w ostatecznym rozrachunku jest to solidny ekstraktor zombie, jeśli nie masz nic przeciwko błędom.