Polski
Gamereactor
Recenzje seriali
Anime

Mini-recenzje wybranych serii anime zimowego sezonu (część 1/2)

Kemono Jihen i Attack on Titan: The Final Season.

Kemono Jihen

Zwiastun „Kemono Jihen" ujął mnie specyficzną kreską, przypominającą nieco tę z „Kimetsu no Yaiba" czy „Deca-dence", oraz mroczną atmosferą. Szybko przekonałam się, że w rzeczywistości są to jedyne dwa aspekty warte uwagi w tej serii.

Anime

Anime śledzi losy prywatnego detektywa do spraw nadnaturalnych, Inugamiego, i jego grupki młodocianych podopiecznych z supermocami. Kabane Kusaka to cichy, nieco oderwany z rzeczywistości chłopiec, który przez swoją oschłą rodzinę zastępczą dopiero w wieku trzynastu lat zaczyna uczyć się życia w społeczeństwie. Mimo początkowych waśni Kabane szybko zaprzyjaźnia się z Shikim Tademaru o narwanym usposobieniu, ale dobrym sercu. Ostatnim członkiem załogi jest Akira, któremu nie brak potężnych zdolności, ale musi popracować nad poczuciem własnej wartości. Wspólnie stawiają czoła demonom yōkai i poznają świat.

Pod względem tempa akcji i kolejności wydarzeń całość bardzo przypomina takie tytuły jak „Ao no Exorcist", „Fire Force" czy „Jujutsu Kaisen". Młodzi bohaterowie wychowują się razem i biorą udział w niebezpiecznych misjach, z których każda jest dla nich pewną lekcją. Jednak nie bez powodu wszystkie wymienione wyżej serie zaczynały od co najmniej dwudziestu epizodów, dając scenariuszowi czas na rozkręcenie. Problem w tym, że w „Kemono Jihen" nic zapadającego w pamięć jeszcze się nie stało. Narracja jest raczej powolna i nie poświęca się zbyt wiele uwagi widowiskowym starciom ani nawet szkoleniom. Niestety, anime nie nadrabia braku akcji rozwojem postaci. Główna trójca to urocze dzieciaki, ale raczej mało wyraziste, w żadnym razie nie są tak złożone, jak chociażby obsada w „The Promised Neverland". „Kemono Jihen" to dość brutalna seria, ale zarazem bardzo infantylna.

Patrząc na dziesiątki wspaniałych serii emitowanych w sezonie zimowym, „Kemono Jihen" nie wybija się ponad przeciętność. Nie jest to złe anime, ale po prostu na każdym polu zbyt poprawne. W razie poczucia tęsknoty za jakimś shōnenem w klasycznym stylu można dać mu szansę, w innym przypadku najpierw zachęcam do nadrobienia ważniejszych zaległości z poprzednich lat.

To jest reklama:

Attack on Titan: The Final Season

Mappa nie miała lekko, przejmując „Attack on Titan" od Wit i w rok animując sezon, nad którym w normalnych warunkach studio pracowałoby kilka lat (nie zapominajmy, że pandemia na pewno też znacznie uprzykrzała produkcję). A jednak - poza gdzieniegdzie niechlujnym CGI, które niewątpliwie przyspieszyło prace - „Shingeki no Kyojin: The Final Season" spełnia oczekiwania.

Anime

Mappa nie goni z materiałem, uważnie przenosząc każdy kadr z komiksu na ekran. Bez pośpiechu oczami nowych charakterów pokazuje historię drugiej strony konfliktu, której nasi bohaterowie wyrządzają dokładnie tę samą krzywdę, jaka spotkała ich przed laty. „Attack on Titan" obrazuje prawdziwe oblicze wojny, niekończącą się nienawiść, upadek społeczeństwa.

To jest reklama:

To zdumiewające, jak długą drogę przeszło anime „Shingeki no Kyojin" od 2013 roku. Eren, Mikasa, Armin i reszta Zwiadowców są już dorosłymi osobami, targanymi rozterkami, skrzywionymi psychicznie. Pierwsza część finału pokazuje to bardzo dosadnie, nie zważając, ile serc widzów złamie w trakcie seansu.

Odcinki lecą w mgnieniu oka i utrzymują odpowiednie tempo; te bardziej narracyjne intrygują i budzą niepokój, każą przygotować się na prawdziwą rzeź, a gdy ta nastaje, wtedy przeraża i zachwyca jednocześnie, zmusza do płaczu wraz z bohaterami.

Na uwagę zasługuje również udźwiękowienie. Za soundtrack odpowiada głównie Kohta Yamamoto, a nie jak do tej pory Hiroyuki Sawano, który tylko współtworzy ścieżkę, ale Yamamoto doskonale uchwyca przytłaczającą atmosferę bieżących wydarzeń. Opening „My war" w wykonaniu Shinsei Kamattechan z kolei wnosi czołówki z anime na zupełnie nowy poziom, zarówno w kwestii muzyki, jak i wizualiów.

Nowe studio, nowy styl artystyczny, nowa perspektywa, nowi bohaterowie - wszystko to wyszło „Attack on Titan" na dobre. Dość powiedzieć, że to pierwsze anime od 2009 roku, które w serwisie MyAnimeList.net zdołało pobić (nawet jeśli tylko na moment) średnią „Fullmetal Alchemist: Brotherhood", najwyżej ocenianej serii na tej platformie. Kto by się spodziewał, że wybuchowa mieszanka żywych mechów z apokalipsą zombie okaże się prawdziwym arcydziełem?

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości