Polski
Gamereactor
zapowiedzi
Mass Effect Legendary Edition

Mass Effect Legendary Edition - pierwsze spojrzenie

"Nie ma światła? A mówili, że będzie... "

HQ
Mass Effect Legendary Edition

"W roku 2148 badacze odkryli na Marsie pozostałości starożytnej, pozaziemskiej cywilizacji. Owe tajemnicze artefakty ujawniły zdumiewające, nowe technologie, które pozwoliły podróżować do najdalszych gwiazd. Podstawą tej niesamowitej technologii była siła kontrolująca strukturę przestrzeni i czasu. Nazwali ją największym odkryciem w historii ludzkości".

Gdyby na świecie nie było teraz pandemii, za kilka tygodni ulice i tak skurczyłyby się o pewną część społeczeństwa: grono fanów Mass Effect. Klasyczna space opera stworzona przez legendarne kanadyjskie studio BioWare zdążyła już wychować co najmniej dwa pokolenia graczy, a niedługo będzie miała szansę powtórzyć ten sukces za sprawą nowego, kompletnego wydania: Legendary Edition. Plotki o jego zawartości krążą po sieci od wielu miesięcy, a mimo oficjalnego ogłoszenia remastera w listopadzie ubiegłego roku graczom wciąż pozostawało tylko snucie teorii, bo deweloper z jakiegoś powodu postanowił nabrać wody w usta. Czy może się nią zakrztusić? W zeszłym tygodniu zostałam zaproszona na pokaz dla prasy i jako jedna z pierwszych osób na świecie zobaczyłam Mass Effect Legendary Edition w (nie)pełnej okazałości.

Mass Effect Legendary Edition
To jest reklama:
Mass Effect Legendary Edition

Z uwagi na archaiczne mechaniki pierwszego Mass Effecta, który, prawdę powiedziawszy, najbardziej zasługiwałby na pełny remake, kłopoty z instalacją DLC, niemal niegrywalne porty na PlayStation 3, a także wyciętą zawartość, fani trylogii od lat proszą o wydanie jej na nowo w odświeżonym, przystępnym pakiecie. Po godzinnej prezentacji mogłabym stwierdzić, że wymęczone prośbami BioWare w końcu oddelegowało jakiś mały zespół, by mieć to za sobą, tak to trochę wygląda. Deweloperzy zapewniają, że nie chcieli ingerować w materiał źródłowy, stąd oferowane różnice będą niewielkie, ale wszyscy wiemy, że są segmenty, w których Mass Effect potrzebował zmian. Czy się ich doczeka? Chciałabym znać odpowiedź na to pytanie.

Zacznijmy od tego, czym będzie Mass Effect Legendary Edition. Jeśli spodziewacie się rewydania balansującego gdzieś na granicy remastera i remake'a, to w tym momencie możecie już porzucić marzenia. Edycja legendarna skupi się przede wszystkim na podbiciu tekstur i rozdzielczości, dodatkowych efektach i... to w zasadzie wszystko. Cała reszta, począwszy od animacji, przez udźwiękowienie, a na zawartości skończywszy, pozostaje bez zmian. Zapomnijcie o przeciekach z reddita. I o multiplayerze też.

Mass Effect Legendary Edition
To jest reklama:
Mass Effect Legendary Edition

Jeśli chodzi o kwestie graficzne, ME2 i ME3 wydają się w gruncie rzeczy nie odstawać zbytnio od oryginalnych wydań, ale są na pewno bardziej wyraźne i dostosowane do wyświetlaczy 4K. Najwięcej na tym polu zaoferuje „jedynka", choć trudno mi to potwierdzić po zaledwie kilku slajdach. Najdokładniej miałam okazję przyjrzeć się kolonii Eden Prime, która teraz pod względem palety barw i drobnych zmian w otoczeniu bardziej przypomina swoją wersję z From Ashes, DLC do trzeciego Mass Effecta. Nie pokazano nam jazdy Mako ani godnych opisania zmian w innych lokacjach, a na pytanie o poprawki w projekcie poziomów twórcy odpowiedzieli, że żadnych nie wprowadzono, co oznacza, że wszystkie generyczne misje poboczne z ME1 toczące się w kółko na identycznych stacjach pozostaną bez zmian. BioWare zapowiada, że system strzelania i sterowanie Mako zostaną dopasowane do współczesnych standardów, ale po kilku sekundach prezentacji nie jestem w stanie tego potwierdzić. Na pierwszy rzut oka nie widziałam różnicy względem oryginału, ale deweloper zarzeka się, że ta jest odczuwalna, więc opinię pozostawię sobie do czasu pisania recenzji. Nie wiem również, czy jakichkolwiek poprawek doczeka się zabałaganiony interfejs użytkownika, na to pytanie nie odpowiedziano.

Największą zmianą rzucającą się w oczy jest ujednolicenie kreatora postaci we wszystkich częściach trylogii: zunifikowane kolory włosów, oczu i skóry, a także suwaki pozwolą stworzyć jeszcze bardziej unikalną postać, której wygląd nie będzie się już tak drastycznie różnił zależnie od gry. Dodano nawet nowe fryzury i odcienie skóry, a co najważniejsze: pani komandor Shepard w Legendary Edition posiada od samego początku defaultowy model, dostosowany do ikonicznej wersji z ME3. Na transmisji wyglądało to jednak tak, jakby jej rude włosy stały się bardziej kasztanowe.

Mass Effect Legendary Edition
Mass Effect Legendary Edition

Wszystkie modele towarzyszy i fabularnych bohaterów są teraz ładniejsze głównie za sprawą ostrych jak brzytwa tekstur. Jestem jednak pod wrażeniem, jak dokładnie wymodelowane są to bryły, biorąc pod uwagę, że mają na karku czternaście lat. Szkoda tylko, że nic nie zmieniło się w kwestii animacji i udźwiękowienia; dialogom wciąż zdarza się urywać, a postacie ruszają się jak drewno, ponieważ, jak przyznali twórcy, zmiana animacji wymagałaby zbyt dużego wysiłku. Naprawili za to kilkaset błędów związanych z przejściami pomiędzy poszczególnymi pozycjami.

I to w sumie tyle z nowości. Mass Effect Legendary Edition zaoferuje w jednym pakiecie całą kultową space operę ze wszystkimi rozszerzeniami, jakie kiedykolwiek ujrzały światło dzienne, także dodatkami z dawnych pre-orderów, do tego bezsprzecznie ładniejszą i dostosowaną do konsol nowej generacji, co czyni ją najlepszą edycją, w jaką można zainwestować. Gdybym miała znaleźć łyżkę dziegciu w tej beczce miodu, nie wskazałabym wcale braku większych zmian w sterylnych poziomach z ME1 czy oprawie audiowizualnej, ale zawartość. Powrót trylogii po dziewięciu latach był szansą na naprawę błahych, lecz bardzo istotnych aspektów: jak twarz Tali, która okazała się stockowym zdjęciem przerobionym na szybko w photoshopie, wycięte sceny, dialogi i relacje (ostatnia rozmowa z Andersonem, homoseksualne romanse w ME2, które były przygotowane i nagrane, ale usunięte z finalnej wersji gry), nawet rzeźby protean w „jedynce", niedopasowane projektem do ME3, co przyznało samo BioWare w jednym z artbooków (koncept na wygląd protean zmienił się po zakończeniu prac nad pierwszą częścią trylogii). Wszystko to zostanie po staremu, a szkoda.

Mass Effect Legendary Edition
Mass Effect Legendary Edition

Od kilku miesięcy staram się też uzyskać odpowiedź na pytanie, co z lokalizacją rozszerzeń. Lair of the Shadow Broker i Arrival nigdy nie zostały przetłumaczone w niektórych krajach, w tym również w Polsce, więc czy teraz doczekają się przekładu? I jakie wersje językowe właściwie zaoferuje Legendary Edition? Dubbing? Napisy? W jakim języku? Nie może być tak, że podstawowa gra i część DLC będą dostępne w wersji kinowej, a w Shadow Brokerze nagle całość przełączy się na angielski. Pytałam o to lokalnych PR-owców, europejskich, nawet amerykańskich, ale żaden nie potrafił rozwiać moich wątpliwości.

Podsumowując, 14 maja 2021 roku otrzymamy kompletną edycję jednej z najlepszych trylogii sci-fi nie tylko w historii gier wideo, ale dzieł kultury ogólnie. Na pewno piękną i dostępną bardziej niż kiedykolwiek, choć nie pod każdym względem: bo starym fanom nie zaoferuje nowych wrażeń w postaci rozszerzonych scen czy niedostępnych wcześniej romansów, nie mam też pojęcia, jak i czy w ogóle uczyniono grę przystępniejszą dla graczy z niepełnosprawnościami. Legendary Edition dała BioWare doskonałą szansę na naprawienie błędów przeszłości, ale nie zapowiada się, by deweloper z niej skorzystał, a przynajmniej tak wnioskuję po mało porywającej prezentacji. Mam nadzieję, że gdy dostanę w ręce swój egzemplarz, zachwycę się szczegółami, o których teraz z jakiegoś powodu nie wspomniano.

Powiązane teksty

0
Ashley i Kaidan są popularniejsi od Garrusa

Ashley i Kaidan są popularniejsi od Garrusa

WIADOMOŚĆ. Przez Jonas Mäki

Jest kilka naprawdę fajnych postaci, których możesz użyć jako członków drużyny w serii Mass Effect, nie wspominając o ulubieńcach fanów, takich jak Garrus i Tali. Ale jak...



Wczytywanie następnej zawartości