Jest to dla mnie szczególnie dziwny przypadek, ponieważ nigdy tak naprawdę nie lubiłem gier, które wymagałyby ode mnie kreatywności. Lubię określone historie z konkretnym celem, ale Animal Crossing: New Horizons w zasadzie wzięło mnie za fraki i szepnęło do ucha: "Ciesz się tą wyspą, jakkolwiek chcesz". Nie trzeba dodawać, że nie byłem na to gotowy, ale ogromny sukces gry i skupienie się na społeczności w okresie pandemii oznaczały, że po prostu musiałem sprawdzić na własnej skórze, o co to całe zamieszanie. Okazało się, że New Horizons na zawsze zmieniło sposób, w jaki postrzegałem gry wideo.
W większości tytuły, które znalazły się wśród naszych ulubionych dziesięciu gier 2020 roku, były spektakularnymi widowiskami, pełnoprawnymi reprezentantami segmentu AAA. Animal Crossing: New Horizons bardzo się od nich różni. Jest ta urocze i kojące, że niemal sprawia wrażenie gry niezależnej, w której naprawdę można poczuć miłość i pasję jej twórców, mimo że nie można odmówić jej gigantycznego budżetu.
Animal Crossing: New Horizons wydano w szczycie pandemii, kiedy dystans społeczny powoli stawał się normą, a gra oferowała sposób na zbliżenie ludzi poprzez wyspy skupione na społeczności i rozgrywkę opartą na współpracy. Cała koncepcja polega tu na relaksie i po prostu docenieniu życia i natury. Niezależnie od tego, czy zbieramy robaki, łowimy ryby, rozbudowujemy miasto, terraformujemy ziemię czy po prostu zwiedzamy inne wyspy - w New Horizons nie istnieje jedna właściwa odpowiedź, a każdy styl rozgrywki jest nagradzany.
Nie musimy nawet aktywnie angażować się w działania promujące postęp. Możemy spędzać godziny na rozmowach z mieszańcami wyspy czy chociażby tworzyć nowe meble i urozmaicać otaczającą nas przestrzeń. New Horizons zawsze było dla mnie świetnym sposobem na oderwanie się od pracowitego, stresującego dnia. Wystarczyło złapać za wędkę i zapolować na jakiegoś potwora morskiego pośród fal.
By gra wciąż była ekscytująca, Nintendo regularnie wydaje kolejne aktualizacje, które dostarczają nową zawartość sezonową. Kiedy New Horizons zadebiutowało, w Europie mieliśmy wiosnę. Mimo że z powodu pandemii nie mogliśmy wyjść na zewnątrz i poczuć kwitnących kwiatów, Animal Crossing zapewniło nam cyfrową, pozytywną alternatywę.
Łącząc to z możliwością łączenia się z przyjaciółmi za pomocą metody, która prawdopodobnie była najbliższa przebywaniu z nimi osobiście, Animal Crossing: New Horizons sprawiło, że pierwszy lockdown był naprawdę znośny. Od tego czasu gra zwiększyła swoje wysiłki, oferując serię uroczystych wydarzeń, które, choć nigdy nie zastąpiły nam tych rzeczywistych, były w stanie wypełnić pustkę w sercu.
Mieszkam w Wielkiej Brytanii, gdzie wciąż obowiązuje nas cała lista krajowych obostrzeń. Od jakiegoś roku nie widziałem mojej rodziny ani przyjaciół. Większość z was prawdopodobnie jedzie na tym samym wózku, ale przynajmniej mamy Animal Crossing: New Horizons, które wypełnia tę bezprecedensową lukę społeczną. Właśnie dlatego uroczy tytuł na wyłączność hybrydowej konsoli Nintendo znalazł się na drugim miejscu naszej listy, ponieważ nie mógł przyjść w lepszej formie ani w bardziej kluczowym dla nas momencie.