Niewiele jest gier, na które czekałem tak bardzo, jak Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes. Suikoden II jest moim zdaniem najlepszą grą, jaką kiedykolwiek stworzono, a kiedy ogłoszono, że grupa starych twórców serii stworzy duchową kontynuację, zrobiło mi się ciepło w środku. To było jak Boże Narodzenie, zwłaszcza, że Konami wydaje się całkowicie zapomnieć o istnieniu serii.
I nie było żadnych wątpliwości, skąd pochodziła inspiracja, kiedy po raz pierwszy usiadłem, aby cieszyć się podróżą. Podróż, która sama w sobie była nieco powolna, co miało więcej wspólnego ze mną osobiście niż z jakością gry. Początek jest powolny i mija około ośmiu godzin, zanim wydarzy się coś ciekawego. W tym czasie zacząłem znajdować małe rzeczy, które mi się nie podobały, głównie dlatego, że zawsze porównywałem go do Suikoden II. Kiedy porzuciłem tę myśl i wziąłem grę taką, jaka jest, grą samą w sobie, stała się bardzo przyjemną podróżą.
Nowa, młody chłopak z małej wioski (jakże by inaczej?), właśnie trafił do The Watch, małej grupy podobnej do milicji. Nie minęło dużo czasu, zanim stał się kluczową postacią w próbie uratowania świata, w bardzo japońskim stylu gry fabularnej. Jeśli grałeś w grę poboczną Eiyuden Chronicle: Rising, z której postacie pojawiają się również tutaj, podstawa konfliktu w Hundred Heroes nie będzie całkowicie obca. Chodzi o Rune Lenses, rzeczy, które nadają ludziom magiczne właściwości. A kiedy League of Nations, który jest zbiorem dobrych narodów, natyka się na bardzo potężną runę, zwaną Primal Lens, The Empire (jak nazywają się wszyscy źli ludzie) widzi swoją szansę na jej kradzież. To oczywiście prowadzi do wojny, pomimo faktu, że obie strony niedawno uścisnęły sobie dłonie w sprawie traktatu pokojowego. Wojna zaczyna się od nieczystej gry antagonisty gry, Duxa Aldrica, który jest kopią Luki Zarazy z Suikoden II. Niestety, jednym z niewielu problemów, jakie mam z Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes, jest to, że Aldric nie jest tak zły, jak myślę, że twórcy chcieli, aby był. Podczas gdy Luca Blight pali miasta, zmuszając mieszkańców do naśladowania świń, a następnie ścinając je, Aldric robi wszystkie swoje okropne rzeczy poza ekranem. Robi naprawdę, naprawdę złe rzeczy, ale nigdy ich nie widzimy, co odbiera poczucie, że to ma być wielki, silny, niebezpieczny maniak.
Wojna trwa w najlepsze, a Nowa niejako stała się przywódczynią całego sojuszu, którego bazą jest teraz opuszczona twierdza. Porównując ponownie z Suikoden II, jest to miejsce, w którym zbudujesz siebie za pomocą ulepszeń, rekrutując ludzi, od górników, przez kucharza, po kogoś, kto sprzedaje broń. Tych ludzi sugeruje tytuł gry Hundred Heroes. To szalona liczba postaci, każda z różnymi osobowościami i nagranymi dialogami, a niektóre są rekrutowane i mogą być używane w bitwach, podczas gdy inne są rekrutowane, aby pomóc w rozwoju miasta. Oprócz dobrze napisanej historii, znalezienie wszystkich różnych postaci na świecie jest prawie uzależniające. W przeciwieństwie do gry, której zawsze używam jako punktu odniesienia, nie ma presji czasu na to, kiedy różne postacie mogą się spotkać. Niektóre pojawiają się później, ale potem pozostają tam, dopóki nie zrobisz tego, czego chcą, zanim spakujesz torbę do fortecy. Mogą potrzebować wszystkiego, od przyniesienia im określonych materiałów, pokonania ich w walce lub posiadania określonej postaci w twojej grupie. Są też inne, które są bardzo trudne do rozgryzienia, z niektórymi zmagam się do dziś.
Po wybraniu sześciu ulubionych postaci oraz wsparcia, które daje różne bonusy, ruszasz do bitew, które są klasycznym RPG. Są tam oczywiście zwykłe ataki i obrona, ale są też dwa różne rodzaje magii. Jedną z nich są wspomniane runy, z którymi postacie albo się rodzą, albo są wbijane w swoją broń lub akcesoria. Są to magiczne ataki, które kosztują różne ilości SP, a jeśli postać nie używa tego konkretnego rodzaju ataku, licznik zapełnia się o jeden stopień do maksymalnie pięciu, co pozwala na użycie lepszych. Są też postacie, które faktycznie używają zwykłej magii, a zatem jest też MP, którego te ataki kosztują określoną ilość.
Różnica w stosunku do zwykłych gier turowych polega na tym, że musisz wybrać wszystkie akcje jednocześnie, zanim rozegra się cała runda akcji. Oznacza to, że musisz być wyjątkowo taktyczny. Kolejność tur jest pokazana u góry ekranu, więc jeśli chcesz przywrócić zdrowie przed następnym atakiem wroga, musisz rzucić magię lub leczenie na kogoś, kto jest wcześniej w kolejności tury niż wróg. Podobnie, możesz po prostu zaatakować, a następnie użyć powolnego uzdrowiciela, aby wszyscy poczuli się lepiej po ataku wroga, jeśli masz pewność, że wszyscy przeżyją. Nie powiedziałbym, że gra jest trudna na normalnym poziomie trudności, przynajmniej nigdy nie widziałem ekranu game over, ale jedna lub więcej moich postaci zginęło w bitwach wiele razy wcześniej, głównie dlatego, że zwykle nie mogą przetrwać wielu trafień w tej samej rundzie.
To, co uderza mnie najbardziej podczas grania w Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes, to to, ile miłości i materiału twórcy Rabbit & Bear Studios mają dla tej gry. Wszystko zaczęło się od kampanii Kickstarter, która zmiażdżyła wszystkie jej cele. Zdecydowali się na 60 000 nagranych linii dialogowych, w tym wszystkie postacie, które można zwerbować, a także postacie niegrywalne w różnych scenach. Jest bardzo mocna ścieżka dźwiękowa i wygląd, który idealnie pasuje do tego typu gier, a także kilka mini-gier, takich jak wędkarstwo, gry karciane, Beyblade (pod inną nazwą) i pojedynki szefów kuchni (mój osobisty faworyt). Ponadto istnieją różne rodzaje bitew, takie jak wojny na dużą skalę na polach bitew, w których jednostki są przemieszczane na siatce, a nawet pojedynki, w których dwie opcje to atak lub kontratak. W przypadku pojedynków musisz zwracać uwagę na dialogi, tak jakby przeciwnik powiedział: "Teraz zginiesz!", musisz się bronić, w przeciwnym razie twoje zdrowie zniknie szybciej, niż zdążysz wypowiedzieć tytuł gry.
Jest to niewątpliwie gra dla niszowej grupy graczy, ale jeśli masz Game Pass, daj jej szansę, ponieważ jest ona włączona od pierwszego dnia. Dla wszystkich, którzy kochali gry takie jak Suikoden, Breath of Fire, Chrono Trigger i inne podobne gry z połowy lat 90., myślę, że ta gra bardzo się spodoba, ponieważ jest przypomnieniem minionej epoki w historii RPG. Wątpię, aby jakakolwiek gra była w stanie dorównać Suikoden II, ale z Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes, Rabbit & Bear Studios podjęło bardzo dobrą próbę, zwłaszcza jak na pierwszą grę studia. Najtragiczniejsze jest to, że jeden z tych założycieli, Yoshitaka Murayama, zmarł zaledwie dwa miesiące temu, nie spełniając swojego marzenia o wydaniu tej gry. Jestem pewien, że był bardzo dumny z tego meczu i miał do tego pełne prawo. Pomógł napisać i wyprodukować fantastyczny tytuł.