Polski
Gamereactor
recenzje filmów
Dune: Part Two

Dune: Part Two

Denis Villeneuve powraca, aby zakończyć swoją adaptację legendarnej pierwszej części Franka Herberta w tej ogromnej i rozległej sadze science-fiction.

HQ

Zacznę od stwierdzenia, że choć niewiele filmów jest absolutnie doskonałych, uważam cały dorobek Denisa Villeneuve'a, w tym pierwszy Dune, za coś bliskiego arcydziełu. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie zmieniłbym ani jednego kadru, niewiele dzieł sztuki jest wręcz nieomylnych, ale Villeneuve raz po raz udowadnia, że opanował swoje rzemiosło w tak hipnotyzujący sposób, że nawet coś tak trudnego, jak imponująca, ale intymna interpretacja jednej z najbardziej zaawansowanych, głębokich i alegorycznych powieści science-fiction jest niczym poza jego zasięgiem.

Villeneuve wyreżyserował i napisał tak wiele solidnych filmów w różnych gatunkach, że koncepcja ambitnej kontynuacji tak naprawdę nie ma zastosowania, ale jednocześnie presja jest w tych niepewnych czasach, w których jednorazowe filmy mogą stać się wielomilionowymi sukcesami, ale wysiłki franczyzowe, takie jak wszystko, co ostatnio wyprodukowały zarówno DC, jak i Marvel, nie można już uznać za wiarygodne. Jak więc epicki sequel science-fiction, który ma wiele na głowie, może pracować z budżetem 190 milionów dolarów, próbując jednocześnie zamknąć szalenie ambitne podejście do pierwszej powieści Herberta?

HQ

Dobra, gram na zwłokę. Odpowiedź jest prosta: Villeneuve nie tylko pokazuje, że zasadniczo rozumie, o co chodzi Dune, ale udaje mu się znaleźć istotę, wspólny wątek w łagodnie fasetowanym pisarstwie Herberta. Dune: Part Two jest jednym z najlepszych filmów Villeneuve'a, co o czymś świadczy, i jest prawdopodobnie jednym z najlepszych hitów roku z wielu powodów.

To jest reklama:

Part Two podejmuje wątki dość cynicznej, systematycznej i zaplanowanej eksterminacji rodziny Atrydów na pustynnej planecie Arrakis, a rywalizujący klan, rodzina Harkonnenów, powraca do upragnionego biznesu produkcji przypraw z błogosławieństwem cesarza Szaddama IV. Paul Atryda musi zemścić się na głowach Harkonnenów i reszcie głęboko skorumpowanych Landsraadów, a robi to za pośrednictwem pustynnych Fremenów, którzy muszą oprzeć się przejęciu przez Harkonnenów kilometr po kilometrze kwadratowym.

Powraca wiele kluczowych postaci z i tak już gwiazdorskiego pierwszego filmu. Timothée Chalamet jest boski jako Paul, ale podczas gdy Dune: Part Two jest "jego" filmem, że tak powiem, jest wspierany przez gwiazdorską obsadę, w tym Josha Brolina, Zendayę, Rebeccę Ferguson i Stellana Skarsgaarda, a także nowe twarze Austina Butlera (który jest fantastyczny jako raczej centralna Feyd-Rautha Harkonnen), Florence Pugh i Christopher Walken. Spora część budżetu filmu poszła na ten szalony wybór, ale można odnieść wrażenie, że nikt nie został wybrany wyłącznie ze względu na gwiazdorską moc. Są tam, ponieważ ucieleśniają swoje postacie z głębią i oddaniem, i nie ma między nimi słabego ogniwa.

W połączeniu z jednymi z najbardziej epickich sekwencji wojennych, jakie kiedykolwiek zostały przeniesione na duży ekran, który, wykorzystując animację komputerową, robi to w niesamowicie namacalny i fizyczny sposób (podobnie jak na przykład The Lord of the Rings ). Co więcej, Hans Zimmer dostarcza prawdopodobnie najlepszą swoją ścieżkę dźwiękową do tej pory, i chociaż niektóre z jego prac są nieco przereklamowane, jeśli o mnie chodzi, ta zapada w pamięć, jest dziwaczna, wyjątkowa i kultowa.

Dune: Part Two
To jest reklama:
Dune: Part TwoDune: Part Two

Czy są więc jakieś uwagi krytyczne? Cóż, tak, nawet z mnóstwem rzeczywistych wątków fabularnych do uchwycenia, postaci do ujawnienia i rozwinięcia oraz wydarzeń do omówienia, Dune: Part Two wydaje się długie. Dwie godziny i 46 minut to nic do kichania, a niewiele jest filmów, jeśli w ogóle, które są tak długie bez uczucia zmęczenia, przypominając, że punkt równowagi między epickim rozmachem a czymś, co tak naprawdę jest po prostu rozciągnięte ze względu na to, jest cienki jak ostrze brzytwy. Dune: Part Two wydaje mi się trochę za długie, ale wielokrotnie narzekałem na wielkie hollywoodzkie filmy i zdałem sobie sprawę, że nie każdy doświadcza tego zmęczenia psychicznego w taki sam sposób, jak ja. Drugą stroną tego medalu jest jednak to, że Dune: Part Two potrzebuje długiego czasu trwania, aby naprawdę zgłębić niektóre z bardziej centralnych tematów, które są tak kluczowe dla pomyślnego twierdzenia, że zinterpretował pracę Herberta, i robi to z pewnością. W rzeczywistości są momenty, w których właściwa fabuła porusza się nawet trochę szybko, co po raz kolejny udowadnia, jak trudno było utrzymać wspólny wątek. Ale daliśmy radę, naprawdę.

I w ten sposób dotarliśmy do mety. Zrobił to Villeneuve, zrobiła to obsada, zrobił to scenarzysta John Spaiths, zrobił to kompozytor Hans Zimmer, dostarczyli udaną, ambitną i dobrze skonstruowaną interpretację książki, która wcześniej była uważana za niemożliwą do zinterpretowania. Co więcej, w tym procesie Villeneuve jeszcze bardziej ugruntował swoją reputację jako jeden z najbardziej konsekwentnych i ekscytujących reżyserów Hollywood - no, może kiedykolwiek. Mając na koncie siedem filmów, z których wszystkie otrzymały ode mnie szczerą rekomendację, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko brawo.

09 Gamereactor Polska
9 / 10
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości