Przez lata wypróbowałem wiele gier we wczesnym dostępie i doświadczenia były bardzo mieszane, tak jak się spodziewałem. Niektóre gry sprawiają wrażenie prawie ukończonych, a ty ledwo zdajesz sobie sprawę, że wciąż są w fazie rozwoju. Inne są tak niedokończone, że w ogóle nie powinny były zostać udostępnione. Ale dzięki Chernobylite 2: Exclusion Zone osiągnęliśmy zupełnie nowy standard tego, jak wcześnie można wydać grę. Jest to tak żenujące, że odmawiam wystawienia ostatecznej oceny.
Grałem w pierwszą Chernobylite i chociaż nie była idealna, byłem z niej całkiem zadowolony. Była to wyjątkowa mieszanka survival horroru, budowania bazy i elementów RPG, doprawiona intrygującą historią science-fiction o fizyku, który wraca do strefy Czarnobyla, aby odnaleźć swoją zaginioną narzeczoną. Byłem więc ciekawy, gdy usłyszałem o sequelu, który nie był zapowiadany w tradycyjny sposób, ale raczej jako projekt Kickstarter, w którym deweloperzy szukali wsparcia finansowego na stworzenie gry.
Ale teraz pytanie brzmi, czy Chernobylite 2: Exclusion Zone jest warta grania w obecną, niedokończoną formę, czy też jest to jedna z tych gier we wczesnym dostępie, od których powinieneś trzymać się z daleka, dopóki nie zostanie bardziej sfinalizowana? Zanurzmy się w grę i dowiedzmy się.
Chernobylite 2 rozpoczyna się w miejscu, w którym skończył się sequel i przenosi nas z powrotem do tak zwanej "strefy", radioaktywnego obszaru wokół reaktora w Czarnobylu. Ale tym razem jest inaczej. Obszar ten jest teraz otoczony tajemniczą barierą zwaną "Kopułą", która uniemożliwia opuszczenie strefy. W tym samym czasie zielony radioaktywny kryształ Czarnobylit rozprzestrzenił się jeszcze bardziej, mutując w jeszcze bardziej niebezpieczną substancję, która jest nie tylko szkodliwa dla ludzi, ale także zniekształca rzeczywistość. Strefa stała się jeszcze bardziej bezlitosnym i klaustrofobicznym piekłem, w którym przetrwanie nie jest gwarantowane.
Wcielasz się w Cole'a, postać, która po katastrofie wpada do strefy ze stacji kosmicznej, co stanowi drastyczną zmianę w porównaniu z pierwszą grą, w której grałeś jako fizyk w poszukiwaniu prawdy o swojej przeszłości. Po katastrofie Cole odkrywa, że ma zdolność podróżowania między równoległymi rzeczywistościami za pomocą portali, co czyni go Realm Walker.
Na papierze może to brzmieć ekscytująco, ale w praktyce historia szybko staje się zagracona i nieostrzona. Gra wrzuca Cię do świata, w którym nie otrzymujesz prawie żadnych informacji, a to, co jest wyjaśnione, odbywa się w niedopracowany sposób. Wkrótce zostajesz schwytany przez tajemniczego mężczyznę noszącego maskę gazową, który poucza cię, że jesteś "wybrańcem", który ma uratować strefę. Tego jeszcze nie widziano... Od tego momentu masz za zadanie tworzyć sojusze z różnymi frakcjami, podejmując decyzje, które wpłyną na to, jak cię postrzegają.
W końcu zamieszkasz w opuszczonym magazynie, który służy również jako twoja baza. Tutaj możesz budować maszyny, wprowadzać ulepszenia i rekrutować sojuszników. Każdego dnia jesteś wysyłany do strefy, aby wykonać misje, aby zdobyć zasoby, rekrutować ludzi lub popchnąć fabułę do przodu. Ponadto możesz również wysyłać swoich sojuszników na misje, tak jak w pierwszej grze, i nadal działa to całkiem nieźle.
Dialogi są co najmniej chaotyczne. Niektórzy NPC mają aktorstwo głosowe, inni nagle przełączają się na zamianę tekstu na mowę odczytywaną przez sztuczną inteligencję, co sprawia, że brzmią jak zły GPS. W trakcie rozmowy postać może mówić jednym głosem, tylko po to, by w następnym zdaniu mieć zupełnie inny. To całkowicie zrujnowało moje zanurzenie w grze, ponieważ niemożliwe stało się poważne traktowanie dialogów. Wiem, że to wczesny dostęp, ale spodziewałbym się, że zawartość, która jest dostępna, będzie nagrana - reszta po prostu nie jest wystarczająco dobra.
Do tego dochodzą opcje, które na pierwszy rzut oka powinny mieć duży wpływ na grę. Ale w praktyce są żałosne. Typowy przykład: Jesteś proszony o znalezienie dziesięciu części maszyny w strefie wokół dawcy misji. Po powrocie możesz zdecydować się na przekazanie ich oryginalnemu NPC lub przypadkowej osobie, która nagle się pojawi i stwierdzi, że bardziej ich potrzebuje i że chętnie zapłaci podwójną cenę. Ten wybór wpływa na twoje relacje z różnymi frakcjami, ale większość konsekwencji jest tak niejasna, że nigdy nie wydaje się ważny.
Chociaż Chernobylite 2: Exclusion Zone jest sprzedawana jako gra we wczesnym dostępie, trudno jest obronić to, jak bardzo jest niedokończona. Grafika to bałagan. Na moim RTX 4090 gra powinna działać płynnie, ale zamiast tego doświadczyłem ciągłych wahań liczby klatek na sekundę, migoczących tekstur i obszarów, w których światło zmieniało się losowo. Frame Generation tylko pogorszyło sprawę, powodując, że cienie i obiekty nieustannie pojawiały się i znikały, co prawie uniemożliwiało skupienie się na atmosferze gry. Dodatkowo miałem wrażenie, że tekstury postaci muszą się stabilizować przed każdą rozmową, a szkoda, bo faktycznie wyglądają całkiem przyzwoicie.
Aparat jest również nękany problemami. Podczas rozmów z postaciami niezależnymi przełączanie się między kątami kamery mogło spowodować, że jedna postać będzie pokazywana w 40 klatkach na sekundę, podczas gdy druga nagle przeskoczy do 60 klatek na sekundę - tak jakby gra ciągle miała problemy z utrzymaniem się w ryzach.
Rozumiem, że gry we wczesnym dostępie często mają problemy techniczne, ale ta wydaje się po prostu niedokończona, jakby została wydana z konieczności.
Pomimo wielu problemów z grą, jest kilka rzeczy, które faktycznie działają. Ciekawy jest jeszcze system zarządzania bazą. Zbieranie sojuszników i budowanie ulepszeń dodaje rozgrywce głębi i widzę potencjał, jeśli ten aspekt zostanie dalej rozwinięty. Strefa ma również dobrą atmosferę, gdy nie jest zrujnowana przez usterki graficzne. Kiedy wszystko działa, obszar wydaje się zarówno groźny, jak i tajemniczy, bardzo przypominający serię S.T.A.L.K.E.R..
Okej, więc czy warto grać w Chernobylite 2: Exclusion Zone ? Nie, oto odpowiedź! Gra jest po prostu zbyt niedokończona, aby można ją było polecić w tym momencie. Nawet jeśli jesteś wielkim fanem pierwszej gry, prawdopodobnie spędzisz więcej czasu na frustracji z powodu problemów technicznych niż na cieszeniu się zawartością gry. Jeśli twórcom uda się naprawić najgorszy bałagan, Chernobylite 2: Exclusion Zone może być potencjalnie godną kontynuacją. Ale w obecnej formie jest to jedno z najbardziej niedokończonych doświadczeń we wczesnym dostępie, jakie miałem.
Więc jeśli nie masz ekstremalnej cierpliwości lub po prostu chcesz wesprzeć programistów finansowo, powinieneś trzymać się z daleka. Może za pół roku lub rok warto będzie spróbować. A teraz? Zapomnij o tym.