Battlefield 6 Zapowiedź kampanii: Bardziej skoncentrowana epopeja akcji
Mieliśmy okazję zapoznać się z kilkoma misjami z nadchodzącej kampanii Battlefield 6.
W odwiecznej debacie Call of Duty kontra Battlefield zawsze łapałem się na tym, że skłaniam się bardziej ku serii strzelanek EA niż corocznej epopei Activision. To prawda, że w ciągu ostatniej dekady nie było to łatwe do utrzymania ze względu na szalenie nierówne projekty Battlefield, ale kiedy obie serie działają na wszystkich cylindrach, zazwyczaj wolę Battlefield. To znaczy w sensie gry wieloosobowej. Jeśli chodzi o kampanie dla jednego gracza, zawsze uważałem, że Call of Duty ma Battlefield, nawet jeśli ta ostatnia miała w przeszłości niesamowite historie i momenty. Pytanie brzmi zatem, gdzie kampania Battlefield 6 znajdzie się na spektrum przeciętnej do mistrzowskiej.
Chociaż nie dowiemy się tego na pewno, aż do premiery 10 października, miałem okazję zapoznać się z fragmentem kampanii Battlefield 6 w ramach sesji przedpremierowej. Składał się z trzech misji w szerszej historii, rozgrywających się na Gibraltarze, w Nowym Jorku i Tadżykistanie, a wszystkie miały nieco inne elementy, które czyniły je wyjątkowymi.
Pierwszy z nich, Operation Gladius, skupiał się przede wszystkim na akcji samochodowej i rozpoczął się od intensywnej sceny, w której amerykańscy marines szturmowali nabrzeże plaży jako część pancernego plutonu desantowego. Było intensywnie, brutalnie, głośno i w zasadzie na szynach, gdy strzelało się do obozów przeciwpancernych i żołnierzy, jednocześnie wybijając dziurę w obronie Pax Aramata. Dzieje się tak, zanim wyjdziesz z pojazdu, a następnie przystąpisz do pracy w ciasnych uliczkach Gibraltaru, broniąc czołgu przed wrogimi żołnierzami ukrywającymi się w okolicznych budynkach, a nawet naprawiając czołg za pomocą lampy lutowniczej, gdy zajdzie taka potrzeba. Było to bardziej klaustrofobiczne i śmiertelnie niebezpieczne, ponieważ wrogowie chowają się za rogami i używają potężnych snajperów i materiałów wybuchowych, aby wywrzeć na tobie presję, a wszystko to w momencie, gdy zbliżasz się do końcowego celu, jakim jest kwatera główna Pax Armata używana przez głównego złoczyńcę gry.
Nie będę się zagłębiał w elementy fabularne, aby uniknąć spoilerów, ale nawet ta pierwsza misja pokazuje, że Battlefield Studios nie chce oferować kampanii jak poprzednie tytuły. Jest to coś bardziej zbliżonego do Call of Duty historii. Jest skoncentrowany, bardziej liniowy, tańczy linię politycznego brzmienia i ma wiele stałych fragmentów, które definiują doświadczenie. Jest to również swego rodzaju samouczek dotyczący tego, co oferuje tryb wieloosobowy, ponieważ zapoznajesz się z różnymi pojazdami i bronią, specjalizacjami klasowymi i podstawową mechaniką rozgrywki Battlefield 6, choć w wolniejszym i bezpieczniejszym środowisku pełnym wrogów sterowanych przez komputer i nie intensywnych graczy online. Dla mnie to już sprawia, że kampania jest bardziej interesująca, ponieważ wyraźnie stara się opowiedzieć bardziej spójną historię niż wcześniej, oferując jednocześnie wstrząsające i trzymające w napięciu zmiany narracyjne.
W każdym razie przejdźmy do No Sleep, który pojawia się kilka misji później. Czy pamiętasz tę epicką misję Call of Duty: Modern Warfare w Camden Town o nazwie Clean House ? Ten, w którym musiałeś metodycznie sprzątać pokoje w londyńskiej kamienicy w środku nocy? Dzieje się to mniej więcej tak, gdy przechodzisz przez dzielnicę Nowego Jorku, usuwając Pax Armata wrogów, próbując zapobiec ich ostatniemu atakowi terrorystycznemu. Jest znacznie wolniejszy i oferuje walkę pokój po pokoju, w której wyważasz drzwi młotem kowalskim ze swoją drużyną pod ręką. Jest bardziej strategiczny i skoncentrowany, a kiedy zaczynasz się tym męczyć, wybucha i staje się chaotyczny z pościgiem pociągowym, ewakuacją helikopterem i szalonym biegiem przez zawalający się most w desperackiej próbie uratowania dnia. Czasami wydaje się, że grasz w film akcji, co z pewnością pokazuje, że Battlefield Studios jest skłonny podjąć większe ryzyko dzięki różnorodności oferowanej w tej kampanii.
A potem nadchodzi ostatnia misja z tej zapowiedzi, która ponownie jest jeszcze kilka później. Operation Ember Strike, jak wiadomo, jest tym, co uważam za najsłabsze z tego, co zostało zaprezentowane w tej sesji przedpremierowej. Umieścił mnie na bardziej otwartym poziomie i dał mi kilka celów i w zasadzie kazał mi je odhaczać według własnego uznania. Jest to nieco bardziej zbliżone do tego, z czym Call of Duty flirtuje ostatnio, do średniego efektu, a te same problemy, z którymi boryka się Activision, rozgrywają się tutaj, gdzie brak skupienia nieco odbiera parę misji. Ponadto części, które są skoncentrowane i wydają się oferować elementy przypominające stałe fragmenty, były w większości rozczarowujące. Możesz użyć małego systemu rakiet kierowanych do niszczenia nadjeżdżających pojazdów, z haczykiem polegającym na tym, że każdy pojazd zbliża się do ciebie w linii prostej, co sprawia, że w zasadzie nie stanowi to żadnego wyzwania. Co więcej, główny element zestawu, jakim jest niszczenie ogromnej konstrukcji stworzonej przez człowieka, nie wydaje się tak ekscytujący, jak podobne momenty w rzeczywistym trybie wieloosobowym Battlefield 4, co jest nieco dziwnym uczuciem, biorąc pod uwagę, że gra ma znacznie ponad 10 lat.
W tym miejscu zaczynam zauważać pęknięcia w pancerzu kampanii Battlefield 6, bo choć jest to niewątpliwie lepszy kierunek niż mniej skoncentrowane i ekscytujące otwarte misje, które mieliśmy na przykład w Battlefield 1, faktyczne wykonanie tutaj nie jest na tym samym poziomie, co Call of Duty. Po pierwsze, wrogowie tak naprawdę nie poruszają się zbytnio i stoją w pobliżu, czekając na ciebie w taki sam sposób, jak robili to wrogowie w Rainbow Six Vegas 2 Terrorist Hunt. Twoi sojusznicy, podobnie jak każda inna kampania strzelanki, są absolutnie bezużyteczni i są w zasadzie chodzącymi defibrylatorami, które ożywiają cię, gdy zostaniesz powalony. Jest mnóstwo przedmiotów kolekcjonerskich i innych wyzwań do wykonania, którymi większość graczy prawdopodobnie się nie przejmuje i zapomni o ich istnieniu w momencie, gdy zakończą kampanię po raz pierwszy i jedyny w życiu, w jaki w nią zagrają...
Ale mimo wszystko uważam, że ta kampania pokazuje postęp w tym, jak Battlefield dostarcza swoją ofertę dla jednego gracza. Bardziej skoncentrowany projekt będzie działał na jego korzyść, a połączenie doskonałego silnika do niszczenia i stałych fragmentów gry prowadzi do niezapomnianych chwil. Dodatkowo, element spójności oddziału i możliwość kierowania i wydawania poleceń sojusznikom sterowanym przez komputer jest uroczym dodatkiem dodatkowym, który powinien znaleźć się w większej liczbie gier z sojusznikami NPC.
Wracając więc do pytania, gdzie kampania Battlefield 6 znajdzie się na spektrum od przeciętnej do mistrzowskiej. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest gdzieś pośrodku. Będzie bawić przez wiele godzin, będą części, które ludzie doceniają i części, których nie doceniają, ale z tego, co widziałem, czy spodziewam się, że będzie się wyróżniać ponad wszelką konkurencję? Nie jestem pewien, czy jeszcze tam jest. Na szczęście tryb wieloosobowy, który najbardziej ekscytuje większość fanów Battlefield, zapowiada się naprawdę wyjątkowo.














