Oglądając Avatar: The Way of Water, film, któremu byłem zaskakująco oddany, zwłaszcza biorąc pod uwagę moje zastrzeżenia co do pierwszego Avatara w 2009 roku, każdy entuzjasta gier pomyślałby, że Pandora byłaby idealna w formacie interaktywnym. Wynika to po części z zamiłowania filmu do CGI, ale także z kolorystyki, ikonografii oraz różnorodnej flory i fauny. Chociaż próba została podjęta już wcześniej, Ubisoft Massive Avatar: Frontiers of Pandora jest pierwszą prawdziwą próbą AAA i powiedziano mi, że produkcja nie była ani łatwa, ani prosta, ponieważ każdy aspekt rozwoju musiał zostać zbadany i zatwierdzony przez wiele organów, nie tylko przez samego Jamesa Camerona.
Połącz to z faktem, że Ubisoft desperacko potrzebuje hitów, oprócz rozczarowujących wyników finansowych i niedotrzymanych terminów, a masz trochę beczki prochu w rękach. Niedawno spędziłem dobre trzy godziny w towarzystwie Frontiers of Pandora i teraz mogę powiedzieć wam trochę więcej o tym, co Massive tutaj przygotował.
"To tylko Far Cry science-fiction", słyszeliśmy wiele osób w miesiącach po pierwszym spojrzeniu na rozgrywkę z gry i pozwólcie, że zacznę od stwierdzenia, że... Tak. Niekoniecznie jest to krytyka i chociaż wielu odczuwało zmęczenie psychiczne po premierze Far Cry 6, nadal można mieć rozrywkę w niszczeniu twierdz wroga, polowaniu na dziko o niezbędne zasoby i wykorzystywaniu środowiska naturalnego jako osłony. I to jest dokładnie to, co najwyraźniej będziesz robić w Avatar: Frontiers of Pandora.
Okej, więc ogromny otwarty świat, mnogość ikon na minimapie wskazujących różne aktywności gracza, dynamiczna mieszanka skradania się i intensywnej walki, w której naturalne środowisko wokół ciebie staje się jedną z najważniejszych kart strategicznych, i wreszcie stosunkowo szczątkowe drzewko umiejętności i sprzęt w kolorowych ocenach. To wszystko jest tutaj i to wszystko jest bardzo Far Cry. Czuję się nawet trochę jak w Far Cry, aby grać przez większość czasu, a w jednej z misji, w której miałem za zadanie wyłączyć spalarnię, podobieństwo było prawie uderzające.
Ale to niekoniecznie oznacza, że Avatar jest pochodną, płaskim klonem czegoś lepszego. Avatar: Frontiers of Pandora przedstawił mi garść raczej magicznych momentów, w których muzyka, raczej wspaniała grafika i rozpoznawalna, ale satysfakcjonująca pętla rozgrywki połączyły się, tworząc Far Cry doświadczenie, które jest na tyle innowacyjne, że samo w sobie przywróciło zainteresowanie formułą, która umarła wraz z Far Cry 6. Być może Pandora jest dokładnie tym, czego potrzebuje ta formuła?
Trudno mi komentować tę historię, ponieważ moja sesja rozpoczęła się stosunkowo późno w kampanii. Jednak moim pierwszym zadaniem było zwerbowanie mojego własnego Ikrana, skrzydlatego jaszczura, który służy zarówno jako środek transportu, jak i wierny towarzysz w walce. Aby znaleźć swój własny Ikran, musiałem wspiąć się na jedną z najwyższych gór Pandory, która jest również opisana w Avatar: The Way of Water, a ta podróż była całkiem przekonująca jako przykład głównych misji, z muzyką, podstawową platformówką i ogólnym sterowaniem satysfakcjonującym i responsywnym. Ponownie, nie dzieje się tu nic naprawdę innowacyjnego, ale jest funkcjonalny.
Używanie mojego Ikranu, między innymi do hakowania serii nisko wiszących stacji meteorologicznych, które rzekomo zatruwają część powierzchni obszaru, również okazało się wystarczająco zabawne i chociaż walka powietrzna jest jeszcze prostsza, ponieważ tak naprawdę jesteś wyposażony tylko w strafe i dostęp do centralnej broni palnej, działało dobrze.
Nie miałem zbyt dużego pojęcia, jak różne aktywności poboczne odciągają cię od głównych misji, ale wyglądało na to, że generalnie zbierasz zasoby, uczestniczysz w dynamicznych wydarzeniach w świecie gry i znajdujesz nowy, lepszy sprzęt, albo jako bezpośrednią nagrodę za te aktywności, albo poprzez rzemiosło. Ponownie, ryzykując, że powtórzę się zbyt wiele razy, wszystko to zostało już zrobione, szczególnie w serii Far Cry, ale to nie znaczy, że to nie działa.
Na szczęście Massive wykonał solidną robotę, tworząc całkiem ładny interfejs w całej grze, który sprawia, że wszystko jest bardzo podobne do Avatara. Kolorystyka i układ dobrze pasują do estetyki uniwersum i chociaż początkowo musiałem przyzwyczaić się do typowej dla gry "rentgenowskiej wizji", którą powinny mieć wszystkie nowoczesne gry tego typu, wszystko wydaje się dynamiczne i dobrze skomponowane.
Nie mam wątpliwości, że wielu znajdzie godziny solidnej rozrywki w Avatar: Frontiers of Pandora, a przekradanie się przez paprocie i umieszczanie celnej ciężkiej strzały w klatce piersiowej żołnierza w mechu jest tak fajne, jak wyglądało w Way of Water, ale trudno zignorować, jak to wszystko jest skopiowane. Zwłaszcza odzwierciedlając Far Cry Primal, grę, która również porzuca pojazdy i współczesny okres na rzecz większego skoku estetycznego, szkielet Avatar: Frontiers of Pandora jest czymś, co znamy, z inną, prawdopodobnie bardziej zabawną skórką. To zabawne, że to właśnie zrobił Massive, gdy wygląda tak bezpośrednio jak coś, co Ubisoft Montreal tworzy od ponad 10 lat od premiery Far Cry 3 w 2012 roku.
Myślę, że oddam się Avatar: Frontiers of Pandora w grudniu i zobaczę, czy formuła Far Cry wytrzyma kolejną próbę, zwłaszcza z dziwacznymi akcentami Avatar, ale nie jest to do końca innowacyjna gra, a od studia, które kiedyś dało nam Dark Zone w pierwszym The Division, trochę szkoda.