Polski
Gamereactor
recenzje
Ash of Gods: Redemption

Ash of Gods: Redemption

Z tego popiołu żadni bogowie się nie odrodzą.

HQ
Ash of Gods: Redemption

Ash of Gods: Redemption przed premierą mieniło się jako zupełnie nowe, inne spojrzenie na Banner Sagę. Choć daleki jestem od twierdzenia, że młode studio Aurum Dust stworzyło kalkę znanej fanom gier taktycznych trylogii, tak bądźmy szczerzy - już na etapie pierwszych prezentacji nie dało się nie zauważyć mocnych inspiracji grą spod szyldu Stoic. Deweloperzy zresztą nigdy tego faktu specjalnie nie ukrywali i wielokrotnie twierdzili, że chcą opracować podobny projekt, składając swego rodzaju hołd bardziej uznanym i doświadczonym kolegom po fachu. Gdzie jednak kończy się inspiracja, a zaczyna plagiat?

Muszę przyznać, że gdyby nie moja powściągliwość i przeciąganie recenzji, poniższa ocena byłaby znacznie niższa. Przyczyniłby się do tego fakt, że jeszcze do wczoraj tytuł na konsoli Xbox One był praktycznie niegrywalny. Trudno bowiem grać w grę przytłaczającą długimi dialogami, opisami statystyk czy chociażby wyborami moralnymi, gdy font tekstu jest tak mikroskopijny, że nie widać go nawet wypalając sobie oczy kilka centymetrów od ekranu. Na szczęście gra została już zaktualizowana, dla pewności ponownie sprawdziłem wprowadzoną łatkę i gwarantuję, że obecnie na wszystkich platformach jest tak samo grywalna. Mimo to jako długoletni fan gier taktycznych muszę przyznać, że choć twórcy wzorowali się w większości aspektów na Banner Sadze, tak zapomnieli o tym najważniejszym.

Ash of Gods: Redemption
To jest reklama:

W tym gatunku istotne są dwie rzeczy: mnogość możliwości oraz łatwość wskoczenia w samą rozgrywkę (nie mylić z niskim poziomem trudności) i tego ostatniego niestety w Ash of Gods bardzo brakuje. Autorzy, chcąc pokazać, że jednak jest to ich własny twór, postanowili skomplikować zarządzanie samymi starciami, co, muszę przyznać, jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe. O ile wprowadzenie kart do rozgrywki jest ciekawym rozwiązaniem, o tyle mniej lub bardziej było już stosowane w innych tytułach i nie czyni gry ciekawszą. Ot, miło wiedzieć, że poza standardowymi atakami i zdolnościami mamy też trzecią opcję.

Ciężko natomiast początkowo przyzwyczaić się do nieco utrudnionego zarządzania akcjami. Zwykle w grach taktycznych jest to proste i intuicyjne. Tu, zależnie od odległości od celu czy sposobu ataku, zmuszeni jesteśmy najpierw wybrać umiejętność, następnie ustawić ją na odpowiednim przeciwniku, a dopiero na końcu potwierdzić całą zagrywkę. Pomimo że w teorii brzmi to wręcz standardowo, sprawę utrudnia samo mapowanie przycisków, które jest, najprościej ujmując, dziwaczne. I tak zamiast do wszystkiego wykorzystywać góra dwa klawisze, tu jeszcze dorzucono trzeci, przez co przebrnięcie przez daną turę jest wydłużone i utrudnione. Jasne, że do wszystkiego można się przyzwyczaić, jednak w przypadku Banner Sagi próg wejścia - nawet biorąc pod uwagę wygórowany poziom trudności - nie był tak wysoki.

Ash of Gods: Redemption

Osoby, które wcześniej nie miały styczności z podobnymi grami, muszą też wiedzieć, że wybory podejmowane w poszczególnych scenach mają olbrzymie znaczenie dla samej rozgrywki. Czasami nawet najmniejszy błąd może okazać się katastrofalny w skutkach i doprowadzić do śmierci towarzysza. W starciach jest to jeszcze do przeżycia - ot, trzeba dłużej poczekać, aż postać po bitce dojdzie do siebie - lecz wybory moralne w czasie historii to już zupełnie inna para kaloszy. Fabuła i postacie są w Ash of Gods na tyle ciekawe, że dałem się porwać i faktycznie odczuwałem smutek, gdy coś poszło nie tak.

To jest reklama:

Pomimo niezaprzeczalnie wciągającego scenariusza nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że wiele wątków już wcześniej widziałem i nie mam na myśli stwierdzenia: „O, taką scenę widziałem kiedyś w grze A czy filmie B", lecz bardziej niebezpieczne balansowanie na granicy własnej inspiracji. Nie da się ukryć, że Thorn i Gleda są kalkami Rooka i Alette z Banner Sagi, które po prostu zostały przeniesione w inne realia. Nawet niektóre kadry w pierwszych godzinach obu gier są do siebie bliźniaczo podobne. Styl artystyczny Ash of Gods wręcz zachwyca i gdyby te powiązania skończyły się na samej oprawie graficznej czy poszczególnych ujęciach, nie byłoby w nich nic złego. Jednak nawet sama główna intryga w produkcji studia Aurum Dust stąpa po tych samych, ubitych już ścieżkach. Nie jest to na pewno dobra rekomendacja dla firmy, która dopiero rozpoczyna swoją karierę. Czuć w niej potencjał, ale chciałbym widzieć więcej wkładu deweloperów w wykreowane uniwersum, a mniej zasłaniania się pomysłami innych twórców.

Ash of Gods: Redemption

Z drugiej strony muszę przyznać, że Ash of Gods ma swoje momenty, a na ich odbiór szczególny wpływ ma piękna oprawa audiowizualna. Niektóre postacie naprawdę da się lubić, a i historia prowadzona jest na tyle ciekawie, że osoba, która dopiero zaczyna swoją przygodę z grami taktycznymi, prawdopodobnie da się zaskoczyć. Poza wspomnianymi problemami z wielkością tekstu podczas grania nie doświadczyłem większych problemów technicznych. Wszystko wygląda i działa zaskakująco poprawnie. Czy to jednak wystarczy?

Moim zdaniem nie. Bo choć czekałem na przekładaną kilkukrotnie premierę z wypiekami na twarzy, uczciwie muszę przyznać, że Ash of Gods: Redemption nie sprostało moim oczekiwaniom. Już przed zagraniem zdawałem sobie sprawę, jak wiele jest w grze podobieństw do Banner Sagi, ale łudziłem się, a może po prostu miałem nadzieję, że chociaż gameplay zdoła mnie czymś zaskoczyć, że będzie posiadał własną tożsamość. Niestety, zbyt mało tu własnej inwencji twórczej, zbyt wiele rażącego kalkowania. Pomimo tego uważam, że warto dać tej grze szansę. Być może nie graliście w trylogię Banner Saga i wspomniane „inspiracje" kompletnie was nie ruszą. Być może zachłyśniecie się wspaniale zilustrowanym światem produkcji - jest to jak najbardziej możliwe. Sam jednak proponuję najpierw zacząć od sławnej trylogii lub innej gry taktycznej, których na rynku nie brakuje. Może i nie wszystkie z nich należą do czołówki gatunku, ale przynajmniej oferują znacznie więcej autorskich pomysłów i treści. A w obecnych czasach, jak widać, to już naprawdę wiele.

06 Gamereactor Polska
6 / 10
+
Oprawa wizualna; nastrojowa muzyka; całkiem dobra historia; ciekawe wybory moralne i ich konsekwencje; niektóre postacie.
-
Mnogość „inspiracji" Banner Sagą; niepotrzebne utrudnienie niektórych aspektów walki; wprowadzenie kart wcale aż tak nie urozmaica rozgrywki; wysoki próg wejścia.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości